niedziela, 26 czerwca 2016

Nie tylko '44


Zdjęcie ze strony culture.pl

W ten weekend spotkaliśmy się w Warszawie z grupą mniej i bardziej znajomych. W piątek wyskoczyliśmy na pokaz multimedialny przy fontannach nad Wisłą. I co mnie zdziwiło - tematyka pokazu lekka, ale tradycyjnie odwołanie do Powstania Warszawskiego. Może się mylę, ale mam wrażenie, że bardzo często ostatnio przy promocji stolicy mówi się tylko o jednym wydarzeniu. A przecież tak jak Toruń to nie tylko "gotyk na dotyk", tak Warszawa to nie tylko "czterdzieści i cztery". To jest coś więcej, to miasto ma znacznie bogatszą historię! 
Swoją refleksją podzieliłam się ze stojącym obok członkiem naszej grupy, nie wiedząc, że jest... przewodnikiem po Warszawie :) Uśmiechnął się tylko pod wąsem i zafundował nam nocny spacer uliczkami Starego Miasta.
Pomyślałam sobie potem, że czasem też skupiamy się w naszym życiu na jednym wydarzeniu, jednym fakcie, jednej ranie, jednej sytuacji, której nie możemy przejść. A przecież nie jesteśmy tą raną, tylko kimś więcej. Bóg chce nas prowadzić znacznie głębiej, pokazywać, jakimi pięknymi nas stworzył (jak Warszawa na obrazach Canaletta), do czego nas przeznaczył. A On ma naprawdę piękne pomysły.
Nasz przewodnik jest osobą niepełnosprawną. Jest też wolontariuszem, zapalonym turystą i fanem piłki nożnej. Grać nie może, ale kibicować potrafi. 
Kimś więcej...

I nazwą cię "Miastem Pana",
"Syjonem Świętego Izraelowego".
Za to, iż byłoś opuszczone,
znienawidzone i bez przechodniów,
uczynię cię wieczystą chlubą,
rozradowaniem wszystkich pokoleń.

(...)
Już się nie usłyszy o krzywdzie w twym kraju,
o spustoszeniu i zagładzie w twoich granicach.
Murom twoim nadasz miano "Ocalenie",
a bramom twoim "Chwała".
Już słońca mieć nie będziesz w dzień jako światła,
ani jasność księżyca nie zaświeci tobie,
lecz Pan będzie ci wieczną światłością
i Bóg twój - twoją ozdobą

(Iz 60,14c-15.18-19)

wtorek, 21 czerwca 2016

We wszystkim


Mam charyzmat nierozpoznawania ludzi na ulicy. Inaczej sklerozę do twarzy. Ludzie mnie jakoś rozpoznają - a ja nic. Czasem to już ostrzegam osoby, które przychodzą na nasze spotkania modlitewne, żeby sobie nie myślały, że ludziska z naszej wspólnoty zadzierają nosa. Chociaż pocieszam się, że nie osiągnęłam jeszcze stanu mojego kolegi, który nie rozpoznał własnej narzeczonej :).
Wczoraj odchodzę od bankomatu, gdy widzę, że ktoś się do mnie promiennie uśmiecha. No to ja też - chociaż za chiny ludowe nie mogę sobie przypomnieć, skąd znam osóbkę. Rozeszłyśmy się uśmiechnięte i po jakimś czasie zaskoczyłam: z tą dziewczyną (z innej wspólnoty) starłyśmy się przed rekolekcjami! Prawdopodobnie miała ten sam charyzmat, co ja i pewnie też się po jakimś czasie nieźle uśmiała. 
Po tej wymianie serdeczności nie będzie już można wspominać żadnego starcia. 

Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra.
Rz 8,28

sobota, 18 czerwca 2016

Znajomy


Wczoraj szłam na wieczór chwały (tak, teraz w naszym mieście jest ich pełno i oby to się nie skończyło wraz ze Światowymi Dniami Młodzieży) i modliłam się, żebym siedziała przy kimś znajomym (no bo w końcu młodzieżą nie jestem). W kościele złapałam koleżankę z innej wspólnoty, tośmy sobie przycupnęły w oddali. W drugiej nawie widziałam trzy inne znajome "niemłodzieżowe" - jest dobrze. Nagle przysiadła się do nas jakaś nieznana mi osoba i zaczęła zadawać dziwne pytania, w dodatku zupełnie nie pasujące do tego czasu. Rozbiło mnie to, nie mogłam się modlić. Wydawało mi się, że z przodu, zaraz naprzeciwko Najświętszego Sakramentu są miejsca, więc stwierdziłam, że pójdę tam, może się skupię. Poszłam, ale okazało się, że były zajęte - na szczęście wokół siedzieli znajomi i trochę się poprzesuwali. Widok na Pana Jezusa doskonały, od razu lepiej. Ale i oni w pewnym momencie rozeszli się do różnych posług. I tak oto siedziałam sam na sam z najbliższym znajomym, najlepszym Przyjacielem. Tego mi było trzeba w moim zalataniu...

W owym dniu wytryśnie źródło, dostępne dla domu Dawida i dla mieszkańców Jeruzalem, na obmycia grzechu i zmazy.
Za 13,1