sobota, 3 lipca 2021

Do zobaczenia gdzie indziej


Witajcie, kochani. Nie będę już pisać na tym blogu, ale jeśli chcecie do mnie zajrzeć, zapraszam na swoją stronę i FB. A tych, którzy chcieliby zamówić coś szydełkowego, zapraszam tutaj.

Dziękuję za wasze podczytywanie i życzę wiele dobra :)

 

sobota, 9 stycznia 2021

Cisza Nazaretu


Zawsze z nadzieją czekam na rekolekcje ignacjańskie organizowane przez Mocnych w Duchu. Cisza (bo rekolektanci wiedzą, dlaczego jest potrzebna), otoczenie modlitwą prowadzących jak tarczą, nacisk na Słowo Boże (a nie 40-minutowe konferencje teologa-erudyty*) i ignacjańskie szukanie Boga w codzienności. Tu i teraz, konkretnie.
I taka jest też książka Ingi o Matce Bożej. Bez apokryficznych opowieści o włosach czesanych w trzy przedziałki i aniołach przelatujących co i rusz przez dom w Nazarecie. Za to o Matce cierpliwej, pokornej, nasłuchującej Boga, pomagającej przyjąć Jego perspektywę, wprowadzającej pokój pośród burzy. Każdy rozdział można potraktować jako jeden dzień rekolekcji (nie tylko w czasie adwentu) i próbować naśladować jedną cnotę. Przemyśleć, co robimy z czasem. Jak wchodzimy w relacje - z ludźmi i z Bogiem. Czy rzeczywiście musi być tak, jak ja chcę? Czy naprawdę moje działanie musi być zauważone? Przecież On widzi.
A na koniec - świadectwa spotkania z Maryją. Rozwiązującą węzły, ukazującą powołanie, dodającą odwagi. 
Tolle, lege! Bierzcie, czytajcie i po ignacjańsku - smakujcie!

*Nie ogrom wiedzy napełnia i nasyca duszę, lecz raczej wewnętrzne rozumienie rzeczy i smakowanie w nich. 
św. Ignacy Loyola (ĆD 2)

Inga Pozorska, Maryjo, chcę zamieszkać z Tobą, Centrum Mocni w Duchu (daw. Ośrodek Odnowy w Duchu Świętym w Łodzi), Łódź 2020.
 

wtorek, 5 stycznia 2021

W ogniu


Kiedyś był przewodnikiem pielgrzymki, ale potem szpital go przeorał. Gdy wracał, brat pomagał mu wejść na pierwsze piętro.
- Ciągle nie mogę uwierzyć, że mam takie sflaczałe nogi! - śmieje się tylko.
Pomogło mu podanie osocza, raz i drugi. Kiedy kroplówka musiała się sączyć przez kilka godzin, patrzył na mały krzyż wiszący na ścianie. "Robiłem adorację Krzyża i odmawiałem brewiarz z komórki".
A potem, kiedy zrobiło się już lepiej, chodził od pacjenta do pacjenta, rozmawiał, dzielił się opłatkiem. Czasem siostry mówiły: "Proszę księdza, niech ksiądz pójdzie... tam ktoś umiera". Szedł i udzielał ostatniego namaszczenia. Kiedy jego współlokator, starszy pan, żałował, że musi w święta siedzieć w szpitalu, aby go rozśmieszyć, przeliczał skład szpitalnej kolacji tak, by wyszło 12 potraw. 

Dzisiaj siedzi, pije kawę, je chrusty i opowiada. Dziękując Bogu, że mógł być w tym czasie w szpitalu, bo był tam potrzebny. "Boże, dziękuję ci za moje kapłaństwo!..."
Kątem oka sprawdzamy, czy mimo słusznej wagi nie unosi się wraz z krzesłem w ekstazie jak, nie przymierzając, św. Jan od Krzyża. 

Trzej zaś mężowie, Szadrak, Meszak i Abed-Nego, wpadli związani do środka rozpalonego pieca. I chodzili wśród płomieni wysławiając Boga i błogosławiąc Pana.
Dn 3,23-24
 

piątek, 6 listopada 2020

Eksperymentalny sygnał dobra



Jeden z moich ulubieńców - emerytowany proboszcz wielkiej parafii, któremu niedawno stuknęła 80-tka - prowadził miesiąc temu grupę parafian do pomnika ks. Popiełuszki, a potem Jana Pawła II. Z pieśnią na ustach, wynajdując wszystkie najradośniejsze przeboje piosenki pielgrzymkowej z lat 80., jeśli nie wcześniejsze. Podejrzewam, że gdyby to nie było wydarzenie religijne, wyskoczyłby jeszcze z nieśmiertelnym "baby starzeją się, a chłopy nie". Żeby wywołać uśmiech. Rozważania różańcowe mówił z głowy, zapewniając o Bożej Opatrzności i naszym miejscu w niebie.
Niedawno stwierdził, że jeśli komuś smutno, to niech do niego zadzwoni - zostawi numer w kościele. Co prawda kiedyś przy takim eksperymencie dzwonili do niego porzuceni zakochani... ale dał radę. To nic, że z racji wieku gada w trzy światy. 

Mój kolega protestant wyciąga ostatnio gitarę i nagrywa filmiki, sięgając po piosenki, których tekst niesie nadzieję. Niekoniecznie pobożne - to nic. Z tyłu słychać chórek w postaci najmłodszej córeczki. Podrzuciłam mu jeszcze jedną do nagrania, może się skusi. W końcu "Piosenka dla juniora i jego gitary", zaczynająca się od słów "Gdy pokłócisz się z dziewczyną - nie życzę ci, lecz różnie jest", w jakiś sposób oddaje rzeczywistość domu, w którym ma same dziewczyny - żonę i dwie córki :) 

Eksperymentalny sygnał dobra znają wszyscy miłośnicy Jeżycjady: w szarej, PRL-owskiej rzeczywistości grupa młodzieży szuka dobra i robi je.
Może to jest coś na teraz. Telefon, rozmowa, modlitwa, piosenka. 
Mimo niepewności, lęku, absurdalności niejednej sytuacji bierzmy ESD i podajmy dalej. Ono jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziło ;)

Przeczekaj nachalną nawałnicę
Wyjdź potem ze słońcem na ulicę
I pomóż słońcu lśnić
SDM
 

wtorek, 22 września 2020

Słuchacz w duszy swej dośpiewa


Kocham wspólne wyprawy foto. Jedziemy na Pałuki. W samochodzie poezja śpiewana - koleżanka przygotowała listę 100 utworów. Choć to i tak nie wszystko, ale "cudownie jest", powietrze jest..." - a jakie widoki! Kolega telepie się autem przez małe miasteczka i wioski, ale wspólnie stwierdzamy, że tak nam dobrze, że ma to swój urok. 

A mi jest szczególnie dobrze, bo doświadczam tego, że Bóg daje zawsze więcej. Kiedyś bujałam się w takim gostku ze Żnina - nic z tego nie wyszło. A teraz "Ten, o którym wiemy, że nas kocha", zabiera mnie w te miejsca i pokazuje ich piękno. W dodatku przy pięknej muzyce. 

Zawsze mnie to zadziwia, że chociaż wokół jest tyle osób niewierzących, On znajduje sposoby, żeby do mnie mówić. Ale nie tylko. Rozmawiam z inną z dziewczyn, skarży się, że ma dość oceniania przez lajki na fejsie. Czy polubiła, czy nie polubiła, czy ktoś polubił... a to mimo zagubienia kochana kobieta, z którą w trakcie pandemii spędziłyśmy 4 godziny na kawie. "Wiesz, ja też jak widzę, że ktoś robi podobne rzeczy, co ja, a potem ma więcej polubień, to zaczynam się bać, czy będę mieć zamówienia. No ale bez przesady, czy Pan Bóg się mną nie zajmie?!" - rzucam spontanicznie, a dziewczę patrzy trochę nie wiedząc, co odpowiedzieć. Zapomniałam, że nie wszyscy w tej gromadce Go spotkali.

Rzecz się dzieje w sobotę, a w poniedziałek dostaję korektę do zrobienia. Co prawda autorka pisze paskudnie, ale niech tam.  Znów "Miły mój odzywa się i mówi do mnie". Tedy piszę do koleżanki, że właśnie dostałam zlecenie. 
Nie dodaję już tego, że mam taką cichą nadzieję, że połączyła fakty :)

Miły mój odzywa się
i mówi do mnie:
«Powstań, przyjaciółko ma,
piękna ma, i pójdź!
Bo oto minęła już zima,
deszcz ustał i przeszedł.
Na ziemi widać już kwiaty,
nadszedł czas przycinania winnic,
i głos synogarlicy już słychać w naszej krainie.
Drzewo figowe wydało zawiązki owoców
i winne krzewy kwitnące już pachną.
Powstań, przyjaciółko ma,
piękna ma, i pójdź!
Gołąbko ma, [ukryta] w zagłębieniach skały,
w szczelinach przepaści,
ukaż mi swą twarz,
daj mi usłyszeć swój głos!
Bo słodki jest głos twój
i twarz pełna wdzięku».

(Pnp 2,10-14)