czwartek, 30 sierpnia 2012

Serce i nic więcej

Czy ktoś jeszcze pamięta piosenkę "Serce", wykonywaną przez Beatę Bednarz?
"Na gitarze grasz tak, że strach się bać,
W sumie talent masz, kochany.
Nowym autem też jeździsz, no i wiem,
Kilka innych rzeczy w planie.
Jeśli chodzi o twoją głowę, to
Nieźle się na karku trzyma.
Sama widzę to, że jesteś super gość
I tutaj wszystko się zaczyna, bo...
Ja chcę tylko serce, wiesz,
SERCE I NIC WIĘCEJ CHCĘ..."
Właśnie ten utwór przychodził mi na myśl podczas lektury "Powrotu starszego brata". Neal Lozano pisze: "Większa część tej książki mówi o grzechach serca - ukrytych, "podziemnych" obszarach, na które jesteśmy duchowo ślepi. Ta duchowa ślepota może być głęboko zakorzeniona w naszych osobowościach i w naszych wspólnotach czy parafiach". Autor, rozważając przypowieść o synu marnotrawnym, zauważa, że tak naprawdę marnotrawnych synów było dwóch. Młodszy, jak wszyscy wiemy, wziął połowę majątku, która przypadłaby dla niego po śmierci ojca, po czym roztrwonił go, prowadząc hulaszczy tryb życia. Kiedy jednak doświadczył biedy i poniżenia, postanowił przeprosić ojca i wrócić do niego. Natomiast starszy brat teoretycznie nigdy z domu nie odszedł, pracował dla ojca, był mu posłuszny, ale sercem był od niego daleko. Jego prawdziwe intencje ujawniły się w chwili powrotu młodszego brata. Co istotne, Jezus nie mówi w tej przypowieści, czy starszy syn po rozmowie z ojcem wszedł do domu, czy też nie.
Neal Lozano nie mówi z pozycji pouczającej, raczej dzieli się doświadczeniem swoim oraz własnej wspólnoty. Grzechy serca bowiem często dotykają osoby, będące długo przy Bogu, mogące za starszym bratem z przypowieści powiedzieć "oto tyle lat ci służę". Autor opisuje takie postawy, jak ukryty legalizm, wynikający ze strachu przed brakiem akceptacji nie tylko ludzi, ale i Boga; koncentrowanie się na własnej sile, poczucie wyższości, swoista pycha religijna; osądzanie, szufladkowanie innych, brak przebaczenia; fałszywa pokora; manipulacja i nadkontrola (znów wynikające z lęku). "Te głęboko zakorzenione w nas grzechy powstrzymują nas przed wejściem w zażyłą relację z Ojcem. Zatrzymują nas w postawie starszego brata, który mieszka w domu Ojca, ale nie rozkoszuje się serdeczną bliskością w Jego ramionach. A właśnie to ciepło, ta intymna relacja, jest dziedzictwem, które Bóg dla nas przygotował".
Autor nie pozostawia jednak czytelnika bez nadziei. Zauważa, że sam Bóg niejednokrotnie prowokuje sytuacje, w których człowiek przestaje wreszcie grać, zakładać maski. Zarówno młodszy, jak i starszy brat mają więc szansę na powrót do domu.

Neal Lozano, Uwolnienie serca. Powrót starszego brata, Wyd. Ośrodek Odnowy w Duchu Świętym, Łódź 2012.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Cichosza (wyjazd)



Kawusiowa teraz nie będzie się odzywać (przyczynę widać na załączonym obrazku), ale jak wróci, to na pewno coś napisze, bo o wielu ciekawych książkach chciałaby opowiedzieć. A na razie pozdrawia serdecznie wszystkich czytelników.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Z Nim będziesz szczęśliwsza

Świadectwo Ani Golędzinowskiej, byłej aktorki i modelki, słyszało już chyba wiele osób - czy to podczas "Nocy świadectw" w warszawskiej parafii św. Michała Archanioła, czy też dzięki filmom rozsyłanym w sieci. Co ciekawe, w siwym swetrze i spiętych włosach autorka wygląda o wiele lepiej niż na pozowanym zdjęciu na okładce książki. Widać to w spojrzeniu; zresztą, jak sama mówi, poprzez życie blisko Boga, wypełnione modlitwą i pracą, odzyskała radość i pokój. Można by sparafrazować werset z piosenki Stachury: "Z Nim będziesz szczęśliwsza...".
Sama historia Ani jest wstrząsająca. Najpierw wzrastanie w rodzinie, w której rodzice nie potrafili okazać miłości, potem ulica, pierwsze próby kradzieży, narkotyki, wreszcie wyjazd do Włoch, który okazuje się pułapką - jako nastolatka trafia do agencji towarzyskiej. Po jakimś czasie udaje jej się zbiec, rozpoczyna karierę modelki i aktorki. Szukając rozpaczliwie miłości, gubi się w uzależniających związkach.
Dzięki przyjacielowi, który nie wstydzi się swojej wiary, bohaterka zaczyna stawiać sobie pytania o sens życia. Paolo uczy ją podstaw wiary, sprowadza księdza, u którego po raz pierwszy od lat będzie się mogła wyspowiadać, wreszcie zachęca do wyjazdu do Medjugorie. Tam Ania otrzymuje łaskę wybaczenia wszystkim, którzy ją skrzywdzili (a ma komu...). A po roku podejmuje szaloną decyzję - zostawienia kariery i zamieszkania we wspólnocie modlitewnej.
Na pewno pisanie książki pomogło autorce uporządkować wiele spraw, ale wolałabym, żeby ją napisała, schowała do szuflady, po czym wyciągnęła (po kilku latach życia, wypełnionego modlitwą i pracą) i... przeredagowała. Mimo dystansu czasowego świadectwo nie straciłoby na wartości. Osoby świeżo nawrócone w swoich wypowiedziach często bardziej koncentrują się na sytuacji grzechu niż na tym, co zrobił Pan Bóg. Szczegółowe opisy relacji, w których Ania się męczyła, były już dla mnie nużące. Książka po raz pierwszy była wydana we Włoszech i zapewne tamtejszy wydawca doradził autorce, aby było dużo mocnych scen (to właśnie za jego radą na pierwszych stronach zamieszczona jest scena gwałtu) - ale jest ich zdecydowanie za dużo. Właśnie przez to trudno polecać książkę nastolatkom, to raczej pozycja dla dojrzałego czytelnika.
Pozostaje życzyć Ani wytrwania w dobrym.

Ania Golędzinowska, Ocalona z piekła. Wyznania byłej modelki, Edycja św. Pawła, Częstochowa 2012.

środa, 15 sierpnia 2012

Dom w Bogu

Do przeczytania namówiła mnie koleżanka, fascynatka książek o. Pelanowskiego: "Zobaczysz, to jest zupełnie inny o. Pelanowski!". Rzeczywiście, ta książka jest inna - mniej psychologizowania (jak np. w osławionych "Wolnych od niemocy"), a więcej interpretacji Słowa Bożego. Niektóre z nich mogą dziwić, np. ocena starego Tobiasza - czy ktoś z was wpadłby na to, że to wcale nie jest nieskazitelna postać, a Bóg dopuszcza jego chorobę po to, żeby mu uświadomić, że tak naprawdę jest zaślepionym człowiekiem? A jednak kiedy staje on przed Bogiem w szczerości, nie udając chodzącego ideału - Pan wysłuchuje takiej właśnie modlitwy i w odpowiednim czasie go uzdrawia.
Medytacje o. Pelanowskiego są przede wszystkim książką o nadziei. Nadziei pokładanej w Bogu, który chce uzdrawiać, przebaczać, zamieszkać w sercu człowieka. Trzeba jednak przyjąć prawdę o sobie. Książkę warto czytać powoli, bo autor co jakiś czas rzuca perełkę, nad którą można się dłużej zamyślić. Przede wszystkim jednak zapewnia: "Dom Ojca stoi otworem dla mnie i dla ciebie, gdy przyjmujemy siebie takimi, jakimi jesteśmy: słabymi, niedojrzałymi, uniżonymi wobec innych i wyzbytymi wszelkiego osądu oraz rywalizacji. Dobrze mieć kochających rodziców, ale jeszcze lepiej mieć pewność, że jest się kochanym przez Ojca w niebie miłością piękniejszą niż ta, którą może w sobie wyzwolić najlepszy rodzic".

o. Augustyn Pelanowski OSPPE, Dom w Bogu. Medytacje na temat Księgi Tobiasza, Wydawnictwo Paganini, Kraków 2012.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Lekcje rozeznawania

Zainspirowana wpisem na blogu Kingi postanowiłam przedstawić pewną książkę, która w dobie popularności wszelkiej maści poradników powinna być bestsellerem. Zresztą pojawiło się już jej nowe wydanie, w dwóch częściach, ale ja mam stary egzemplarz w jednym grubym tomie... ze śladami zaczytania (nie tylko moimi), bo warto do niej wracać.
Żyjący w XVI w. św. Ignacy Loyola pozostawił po sobie m.in. reguły rozeznawania duchowego, czyli wskazówki, jak postępować w dobrym, jak nie zaniedbywać natchnień Ducha Świętego; przedstawił także, w jaki sposób jesteśmy kuszeni do złego (często np. pod pozorem dobra). Ojciec Józef przekłada je na współczesny język, podając przy tym dużo  przykładów. Czytelnik może więc skorzystać zarówno z konferencji i bloku świadectw, jak i z... testów, tabel oraz zadań domowych (jak podręcznik, to podręcznik). Owe zadania polegają jednak głównie na podjęciu dłuższej modlitewnej refleksji nad konkretnymi wydarzeniami z własnego życia, a tabele przedstawiają przykładowe sposoby działania Ducha Świętego oraz możliwe pokusy. Jak pisze o. Józef, "ostatecznie walka toczy się o kształt serca".
"Wszystko więc, co podtrzymuje w nas nadzieję, wzmacnia wiarę, ożywia miłość, wszystko, co ukierunkowuje nas na cel ludzkiego życia, którym jest zbawienie, co pogłębia nasze nawrócenie i pokorę służenia, wszystko, co jednoczy nas z Ojcem Niebieskim, co rozwija miłość do drugiego człowieka, co pomnaża życie w nas, wszystko to nosi znamiona dobrego ducha, jest znakiem Bożego Malarza. (...) Wszelkie rozproszenie, zamieszanie w duszy, utrata pokoju, osłabienie wiary, zachwianie w nadziei, pomniejszenie miłości, pojawienie się wątpliwości, letniości w życiu duchowym, apatii, myśli depresyjnych, lęku, myśli nieprzyjaznych, kontestujących, wszelkich stanów zdenerwowania cz smutku itd.  - wszystko to są znaki wzywające nas do głębszej czujności i rozeznania, czym jesteśmy powodowani aktualnie w naszym życiu".

o. Józef Kozłowski SJ, Śladami Ducha. Podręcznik do rozeznawania duchowego, Wyd. Ośrodek Odnowy w Duchu Świętym, Łódź 2001.

sobota, 11 sierpnia 2012

Dziki tytuł, ale...

Tytuł akurat nie był zbyt zachęcający, bo kojarzył się z pewną popularną książką, która dla mnie jest nie do przejścia. Na szczęście na pewnym forum pojawiła się dyskusja temat "Dzikiego ojca" i okazało się, że przemyślenia autora mogą być całkiem ciekawe.
Szymon Grzelak jest z zawodu psychologiem, używa więc bardzo mądrego wyrażenia "strategia pozytywnych inicjacji". Ale jest też ojcem czterech córek (najstarsza ma 12 lat, więc w książce jest mowa o dzieciach w tym wieku i młodszych; autor planuje napisanie publikacji o nastolatkach). Jego zamiarem jest przede wszystkim danie inspiracji osobom, które chcą na serio zaangażować się w wychowywanie dzieci. Podaje rozliczne pomysły na to, w jaki sposób świętować ważne wydarzenia w życiu dzieci (urodziny, Komunia św.), jak uczyć nowych umiejętności życiowych (a przy tym wdrażać do różnych małych obowiązków), jak przeprowadzać przez doświadczenia bólu (np. wizyta u dentysty), jak wtajemniczać w sprawy seksualności. "Jeśli my, dorośli, nie dostarczymy dzieciom i młodzieży inicjacji pozytywnych, jeśli niczego nie zaproponujemy, możemy być pewni, że wielu młodych sięgnie po inicjacje negatywne. W dobie zalewu popkultury oraz kryzysu tradycyjnej religijności i rodziny nie wystarczy zdać się biernie na to, co jest". Przede wszystkim jednak autor pokazuje, jak ważne jest ofiarowanie swojego czasu, zarówno dzieciom, jak i współmałżonkowi.
"Tworzenie może być pasją kochającego rodzica, kochającego wychowawcy, specjalisty od profilaktyki, duchownego". Jak mówił św. Maksymilian: "tylko miłość jest twórcza".

Szymon Grzelak, Dziki ojciec, W drodze, Poznań 2011.

środa, 8 sierpnia 2012

Będą z ciebie ludzie!

Pewien ksiądz mówi do kilkunastoletniej Marysi: "Twoja matka jest choleryczką, twój brat jest cholerykiem, ty jesteś choleryczką... Będą z ciebie ludzie!"
Rzeczywiście, ze zbzikowanego dziewczęcia, wyczyniającego "tańce pawianów" pod domem kolonijnym (ku zgorszeniu właścicielki willi, którą ta wynajmowała dla kolonistów... wszystko przez to, że dziewczęta uważały, iż brak radości jest grzechem śmiertelnym) wyrosła niezwykła kobieta. Oto jej wspomnienia z czasów młodości, wojny, powstania warszawskiego, pierwszych, bardzo trudnych lat po wojnie, uwięzienia przez komunistyczne władze. To także wyznania prawdziwego szaleńca Bożego - bo rzeczywiście, trzeba naprawdę ufać Bogu, żeby w trakcie przesłuchania ewangelizować... Julię Brystygierową! To również opowieść o tym, jak ważna jest rola ojca - nawet jeśli jest to ojciec przybrany, duchowy - a takim był dla Marysi (i jej przyjaciół) kardynał Stefan Wyszyński.
Książkę czyta się bardzo dobrze (ach, ci przedwojenni maturzyści!), natomiast jej zakończenie sugeruje ciąg dalszy. Jeśli ukażą się kiedyś nowe wspomnienia Marii Okońskiej, porwę je z księgarni i przeczytam z prawdziwą przyjemnością.

Maria Okońska, Wspomnienia 1920-1948. Przez Maryję wszystko dla Boga, Soli Deo, Warszawa 2008.

sobota, 4 sierpnia 2012

Tomek na tropach...

Zaczęło się od bajek, opowiadanych przez ojca na dobranoc. Potem ojciec opowiadał synom historie biblijne. A jeszcze później... synowie namówili ojca, aby napisał książkę. Cóż, przy takim dopingu można napisać niejedną.
"Wojownik trzech światów" to pięciotomowa powieść dla młodzieży (i to raczej dla chłopców, bo dziewczęta prawdopodobnie ominą opisy bitew), której akcja rozgrywa się w trzech sferach: w dużym mieście z początku XXI wieku, w czasach króla Dawida oraz na... płaszczyźnie duchowej, wśród bytów niewidzialnych dla ludzkiego oka. Kiedy dwunastoletni Tomek znajduje się w niebezpieczeństwie, niespodziewaną pomoc uzyskuje od anioła stróża - oficera Armii Zwierzchności. o imieniu Elezar. Dzięki nowemu przyjacielowi przeżywa niezwykłe przygody, ale także, wzrastając w zaufaniu do Elohim, uczy się odwagi, przebaczenia, prawdziwej przyjaźni oraz... rozeznawania duchowego. Autor w ciekawy sposób przedstawia niewidzialną rzeczywistość, stojącą za myślami, inspirującymi człowieka do określonych działań. Nastoletni czytelnicy książek dowiedzą się, że myśli takie jak: "jestem do niczego... jestem głupi... nic mi się w życiu nie uda..." nie pochodzą od ducha dobrego i nie powinno się dawać im wiary.
Książki ukazują także wartość rodziny i poświęcanego jej czasu.
Czytelnikowi wychowanemu na Ożogowskiej, Bahdaju, Niziurskim czy Musierowicz może brakować pogłębionej analizy psychologicznej bohaterów. Jeśli jednak autor chciał stworzyć powieść przygodową dla młodzieży, a przy tym pokazać, jak fascynujące mogą być historie biblijne - to jak najbardziej mu się udało.

Robert Kościuszko, Wojownik trzech światów [cz. 1 Elezar, cz. 2 Pościg, cz. 3 Tata, cz. 4 Strażnicy, cz. 5 Początek], Wyd. Kościuszko, Warszawa 2011.