czwartek, 24 stycznia 2013

Boży nieborak

Jakiś czas temu dzięki akcji "Przygarnij książkę na zimę" otrzymałam od wydawnictwa Esprit fantastyczną książkę. Czytanie z różnych przyczyn się przedłużyło, ale już jestem i piszę :)
Piotra Goursata, założyciela Wspólnoty Emmanuel, miałam okazję poznać już wcześniej dzięki książce Ogień i nadzieja. Słowa pełne ognia to zbiór różnych wypowiedzi Sługi Bożego, zebranych przez jedną z jego najbliższych współpracownic, Martine Laffitte-Catta. Martine pisze: Ze skarbca Kościoła wydobywał wszystko, co może stać się pomocne w naszych czasach. W prosty, przystępny sposób potrafił ukazać nam cenne skarby, a więc: adorację eucharystyczną, którą każdy może praktykować; wspólnotową liturgię czy bez pośrednią ewangelizację. Pomógł nam odkryć, że jako Kościół jesteśmy ludem, który wielbi Boga. (...) Niech z tych stronic, jak z otwartego Serca Pana, wypłyną dla wielu osób strumienie żywej wody.
Piotr całe życie zmagał się z chorobą.  Niezwykle inteligentny, ujmujący, serdeczny, pełen pomysłów - wiele lat spędził przykuty do łóżka... rozmawiając niejednokrotnie przez dwa telefony jednocześnie i wprawiając w osłupienie rozmówców (lata 70.) stwierdzeniem, że przydałby mu się osobisty komputer. A jednak pisał: Jeśli mam rozmawiać z ludźmi, muszę być z Nim, z Jezusem, albo dokładniej mówiąc - być ukryty w sercu Trójcy świętej. Panuje tu pokój i jeśli w nim pozostanę, nic, co będę robił na zewnątrz  nie będzie w stanie pozbawić mnie tego pokoju, bo takie własnie jest działanie Trzech Osób w Ich niepowtarzalnej Miłości. Sam żartobliwie nazywał siebie "adoratorem" - bo też tym, co kochał najbardziej, była adoracja, pogłębianie przyjaźni z Bogiem. Do tej przyjaźni zachęcał: nawet jeśli jesteś jak kloc, trwaj u stóp Jezusa, a słońce Jego Miłości cię rozgrzeje. To dzięki tej relacji wprowadzał pokój, radość, otrzymywał światło, jak rozwiązać pewne problemy, dodawał swoim rozmówcom zachęty do różnorakich działań. Nie miał cudownych objawień, nigdy nie czuł się mocny, chętnie nazywał się "Bożym nieborakiem". Jednak słabość - fizyczna czy duchowa - nie była dla niego problemem. Kiedy człowiek chce dokonać czegoś sam, robi tylko głupstwa. (...) Po co się zamartwiać? To Duch Święty działa!
Martine Catta przedstawia nie tylko uwagi Piotra dotyczące życia duchowego czy ewangelizacji, ale także cenne porady odnoszące się do życia wspólnotowego, które, choć jest darem (w końcu lepiej jest dwom niż jednemu Koh 4,9), niejednokrotnie nie bywa sielanką. Zwraca on uwagę na postawę krytykanctwa, pokazuje też, jak ważna jest czynna miłość, wyrażająca się w małych, pozornie nic nie znaczących gestach miłości. Mimo że całe życie był człowiekiem samotnym, otrzymał łaskę braterstwa. Tę jego przyjaźń z nieba odczuwają czytelnicy książki, dlatego łatwo mogą zawołać za Martine: Kochany Piotrze, módl się za nami!

Piotr Goursat, Słowa pełne ognia. Nie bój się własnej słabości, oprac. M. Catta, Esprit, Kraków 2012.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Esprit.