środa, 22 października 2014

Będziesz moją panią

Mówił o niej, że jest świętą żoną... co doprowadzało ją do szewskiej pasji. Na pewno była kobietą silną, bo też bycie małżonką artysty - którego kariera rozwijała się głównie w czasie komunizmu, a potem przemian ustrojowych - do łatwych nie należało. Tym bardziej wciągająca jest opowieść o dwojgu ludziach, którzy po prostu chcieli kochać. Powrót męża do domu oznaczał nie tylko radosne emocje, bo pan Grechuta wracał w różnych nastrojach, bywało, że w smutku. Przede wszystkim zawsze zmęczony, czasem wyczerpany. Musieliśmy trenować wzajemną ustępliwość, dobrą wolę. Wszystko w imię normalnego życia. Konieczna okazywała się duża doza tolerancji, umiejętność przebaczania. Bez tego nasz związek nie mógłby istnieć. A wiem, że niektórym brakuje wytrzymałości i małżeństwa się rozpadają.Uwypuklę dodatkowo kwestię na ogół nieznaną w „normalnych” związkach. Każdy wyjazd w trasę przypominał swego rodzaju zerwanie więzów. Trzeba mieć naprawdę mocne powody, aby je nieustająco scalać. Wierzę, że tak właśnie było w przypadku małżeństwa mojego i Marka. Pani Danuta opowiada nie tylko o artystycznych fascynacjach męża, ale i o jego zainteresowaniach sportowych, przyjaźniach, ulubionych miejscach, drobnych bzikach, które według niej tylko dodawały mu uroku; realistycznie przedstawia "uroki" życia w państwie socjalistycznym, ścieranie się z absurdami cenzury czy biurokracji (to ostatnie zresztą nie skończyło się po 1989 roku). Mówi bez zbędnego patosu, z dużym poczuciem humoru, które cechowało zresztą także Marka Grechutę. Polecam!



Danuta Grechuta, Jakub Baran, Marek. Marek Grechuta we wspomnieniach żony Danuty, Widnokres, Kraków 2011.

poniedziałek, 6 października 2014

Można? Można!

Zabierałam się do tej książki jak pies do jeża - znowu jakiś amerykański poradnik o gnaniu za sukcesem, bleee - ale okazało się, że nie było się czego obawiać. Chociaż realia parafii w Stanach Zjednoczonych są zdecydowanie odmienne od naszych (co zostało interesująco przedstawione w przypisach), to jednak... hm... czy nie mamy czasem wrażenia, że nasze parafie umierają? Że młodzi nie znajdują w nich miejsca dla siebie? Że msze dla dzieci przypominają plac zabaw? Że niektóre pobożne panie są takie dziwne, a organiście słoń na ucho nadepnął?
Ksiądz Michael i jego świecki współpracownik, Tom, opowiadają o tym, jak Bóg postawił na nogi ich umierającą parafię (zaczynając od nich samych). Oczywiście, momentami książka brzmi jak amerykański poradnik, nie z każdym pomysłem można się zgodzić (z drugiej strony autorzy zaznaczają, że działanie, które "chwyciło" w ich parafii, w innej może okazać się całkowitym niewypałem. Wszelkie pomysły należy przemodlić i rozeznać!), ale mimo to dużo można zaczerpnąć.
W ożywieniu parafii nie chodzi o mnożenie działań - które często rozwijają w parafianach (czy uczestnikach rekolekcji) postawę roszczeniową. Sednem istnienia parafii jest nikt inny, tylko Chrystus i głoszenie Jego Imienia, ewangelizacja, dlatego też podejmowane działania mają mieć cel. Koniec z kazaniami z kartki (i nie na temat) - homilie układają się w pewną strategię formacyjną dla parafian. Zamiast częstych składek - podejmuje się kroki ku dziesięcinie (proboszcz daje swoje 10 % od razu... może to kontrowersyjny pomysł, kojarzący się z kościołami protestanckimi... ale z drugiej strony wiele projektów ewangelizacyjnych czy misyjnych nie mogłoby zaistnieć bez stałego wsparcia finansowego... a i Paulina Jaricot, zakładając w XIX wieku dzieła pomocy misjom, myślała o tym, aby pomoc polegała na skromnym, ale regularnym wsparciu). Pracowników czy wolontariuszy zatrudnia się roztropnie (głownie tych, którzy CHCĄ SŁUŻYĆ i kochają parafię, a nie chcą tylko ładnie wyglądać w pierwszej ławce). Ważną staje się skromna posługa osób witających osoby wchodzące do kościoła. Zwraca się uwagę na muzykę, na stałą formację i miejsce dla młodzieży.
Co istotne, parafia otwiera się na osoby nie uczęszczające do kościoła. Koniec z pokazywaniem palcem tych, których i tak na mszach świętych nie ma. "Tim z Timonium" - to hasło oznacza przeciętnego mieszkańca dzielnicy, kiedyś może ochrzczonego, ale nie zainteresowanego Bogiem. Jak do niego dotrzeć, aby doświadczył, że to jego parafia, jego Kościół... jego Bóg?

ks. Michael White, Tom Corcoran, Odbudowana. Historia katolickiej parafii, Wydawnictwo Przystanek Jezus, Gubin 2013.