poniedziałek, 25 listopada 2013

A co w razie reklamacji?

Joan Cruz zbiera w swej książce modlitwy, z którymi na mocy prywatnych objawień związane są szczególne łaski. Niektóre z nich są popularne - różaniec, koronka do Bożego Miłosierdzia, droga krzyżowa, inne - związane często z Męką Pańską czy wspomaganiem dusz czyśćcowych - bardziej zapomniane. Niestety, jestem strasznie czepialska wobec takich zestawień (choćby dlatego, że objawienia uznane przez Kościół zostały tu wymieszane z prywatnymi objawieniami niewiadomego pochodzenia), a szczególnie wobec nadużywania wyrażenia "skuteczna modlitwa". Po pierwsze, jak mawia o. Józef Witko (oraz mój kolega, ale nie wiem, czy powtarza za ojcem, czy z wrodzonej przekory :) ) - skuteczna nie jest modlitwa, tylko Pan Bóg. Po drugie - św. Jan od Krzyża zwraca uwagę, aby nie przywiązywać się do określonego rodzaju modlitw. Bóg prowadzi dusze bardzo indywidualnie, Swoimi drogami. To, co na pewnym etapie będzie dobre dla jednej, zupełnie nie będzie karmić drugiej. Oczywiście, dla osób początkujących w wierze dobrze jest przypomnieć, jak odmawiać różaniec (jeszcze kilkanaście lat temu nie wiedziałam, jak...), koronkę (początek ciągle mi się myli), co to jest szkaplerz... ale z zaznaczeniem, że Bóg to nie automat z kawą. Ostatecznie w modlitwie chodzi przecież o miłość, o pamięć, o rozumienie się bez słów.
Gdy ktoś wzdycha ku mnie z miłością, rozpamiętując Moją Mękę, dzieje się tak, jak gdyby delikatnie dotykał Moich ran świeżo rozkwitłą różą, a jego serce przeszywała w zamian strzała Mojej miłości (Pan Jezus do św. Mechtyldy).

Joan Carol Cruz, Modlitwy i Boże obietnice, Esprit, Kraków 2013.

niedziela, 24 listopada 2013

Na głębię

Dawno mnie nie było, bo zalatana byłam ogromnie. Teraz też, tylko mniej. Przed największym natężeniem obowiązków miałam przyjemność czytać tę oto pozycję (bp Ryś + coś o świętych = prawdziwa uczta). Polecam wszystkim, którzy chcą głębiej spojrzeć na swoje chrześcijaństwo i zastanowić się, co to właściwie oznacza pójść za Chrystusem.
Książka jest zapisem rekolekcji, wygłoszonych w Krakowie dla sióstr albertynek. Tematem jest nie tyle życiorys św. brata Alberta, ile raczej to, co fascynowało go w trzech Bożych szaleńcach - św. Franciszku z Asyżu, św. Janie od Krzyża i św. Wincentym a Paulo - i jak to na niego wpłynęło. Rekolekcjonista mówi więc o ubóstwie (i o tym, jak łatwo szukamy zabezpieczeń... we wszystkim, tylko nie w Bogu), o pokorze (która nie dość, że polega przede wszystkim na prawdzie i wdzięczności, ale i na tym, aby bardziej cieszyć się z dobra bliźniego), o emocjach (które mogą łatwo zwodzić i prowadzić do porównywania się, niesprawiedliwych ocen, przedkładania jednej osoby nad drugą), o sprawiedliwości (wiążącej się z miłosierdziem i polegającej na tym, aby - parafrazując słowa św. Wincentego - dać drugiej osobie niekoniecznie to, na co zasługuje, ale to, czego potrzebuje), o posłuszeństwie ("jesteś ubezpieczony przez posłuszeństwo"), szukaniu tylko tego, co przyjemne (co ostatecznie może prowadzić do koncentracji na samym sobie). Rekolekcjonista zwraca też uwagę na to, że według brata Alberta modlitwa powinna przekładać się na praktykę życiową. Ma ona bowiem ma prowadzić do poznania Boga - ale i siebie samego. Kontemplacja staje się czynem: "cnota jest praktyczną znajomością Boga". Tyle wiem o Bogu, ile przeszło w moje czyny.

ks. Grzegorz Ryś, Brat Albert. Inspiracje, eSPe, Kraków 2012.

niedziela, 3 listopada 2013

W miłości nie ma lęku (1 J 4,18)

Kilka lat temu podczytywałam pewne forum dla osób z problemami ortopedycznymi (w końcu to i mnie dotyczy). Któregoś dnia jakaś młoda dziewczyna, przerażona perspektywą życia z endoprotezą, podzieliła się swoimi lękami, czy z takim schorzeniem powinna rodzić dzieci. Odpowiedziała jej kobieta, która swoje pierwsze dziecko urodziła już po 35. roku życia. W trakcie porodu wywichnęła się jej endoproteza, czekała więc na ponowną operację. Ale napisała tak: "Słuchaj, nie wahaj się! Macierzyństwo jest tak cudowne... niech mi tylko tę nogę naprawią, jestem gotowa na drugie!".
Marta Dzbeńska-Karpińska opisuje podobne historie. Dwadzieścia dwie opowieści, krótkie reportaże i zbiór pięknych zdjęć niezwykłych kobiet - a może raczej niezwykłych rodzin. Autorka, z zawodu fotografik, przedstawia kobiety, które zdecydowały się na urodzenie dziecka mimo choroby - czy to już im znanej, czy też takiej, o której dowiedziały się, będąc w stanie błogosławionym. Stara się opisywać krótko ich historie, unikając emocji, komentarzy, ocen... ale tym komentarzem stają się zdjęcia - matek, dzieci i ojców (czy te matki miałyby tyle siły bez wsparcia tych mądrych i odważnych mężczyzn?).
Autorka pisze: Jest to opowieść o odwadze, miłości i nadziei. O dramatycznych wyborach zwyczajnych ludzi i zwycięstwie życia. O męstwie, które pozwala przezwyciężyć lęk i rodzi gotowość narażenia swojego zdrowia, a nawet złożenia ofiary z własnego życia - w imię wartości, jaką stanowiło dla sfotografowanych przeze mnie matek życie ich nienarodzonych dzieci. 

Marta Dzbeńska-Karpińska, Matki. Mężne czy szalone?, Centrum Myśli Jana Pawła II, Warszawa 2012.