Podobno to bardzo znana książka, a dopiero teraz trafiła w moje ręce. Ale myślę, że w dobrym czasie - akurat jako wspólnota w ostatnim czasie posługiwaliśmy w trakcie rekolekcyjnej modlitwy o uzdrowienie. Pomyślałam sobie, że byłoby to dobre przygotowanie do posługi, a nie wpadłam na to, że Bóg będzie chciał także mnie dotknąć. A co, wolno Mu. Otóż dzień przed modlitwą pojechałam odwiedzić koleżankę ze wspólnoty z innego miasta. Oni pomagają nam, my im - fajnie by się było spotkać na kawie. I okazało się, że jej mąż to... mój były uczeń. Dziewięć lat temu uczyłam trochę w gimnazjum, trauma taka, że brrr. Żeby to jakiś bystrzak z tej miejscowości, gdzie miałam praktyki - nie, akurat nie, tylko z U., w dodatku z tej najgorszej klasy. Pan Bóg to ma poczucie humoru. Oczywiście na początku go nie poznałam (sklerozę do twarzy mam wybitną), ale jak już potem doszłam, który to... to nawet się ucieszyłam, że to wszystko może być uzdrowione.
Wracając już do lektury: autor - kapłan posługujący modlitwą o uzdrowienie wraz ze wspólnotą charyzmatyczną - przeprowadza czytelnika przez różne etapy życia, wskazując, jak pewne nierozwiązane wydarzenia, nieuleczone rany, potrafią zablokować człowieka, prowadzić do zmęczenia, smutku, choroby, ranienia innych i siebie samego. Mówi m.in. o etapie prenatalnym, trudnych doświadczeniach z dzieciństwa, zranieniach w relacjach, zawiedzionych nadziejach i oczekiwaniach, o uwikłaniu (nawet nieświadomym) w okultyzm, doświadczeniu śmierci i choroby; dzieli się też świadectwami uzdrowienia. Rozjaśnienie przyczyn, z którymi związane jest udręczenie, nie zmienia faktu, że cierpienie jest tajemnicą. Dlatego też do każdego podrozdziału dołącza modlitwę, którą czytelnik może potraktować bardzo osobiście. Autor zachęca też, aby nie spieszyć się z lekturą, pozwolić Bogu działać.
Druga część książki to garść refleksji dla osób wzrastających w wierze. Ks. Reczek wskazuje więc na wagę życia sakramentalnego, błogosławieństwa, wytrwałej modlitwy i zaufania Bogu (zwłaszcza wobec przyszłości czy rozeznania powołania). Pisze też o wspieraniu kapłanów modlitwą.
Autor zauważa, że niejednokrotnie blokadą dla uzdrowienia fizycznego bywają nieuleczone zranienia emocjonalne i duchowe. Jak pisał św. Jan od Krzyża: wszystko jedno, czy ptak będzie uwiązany tylko cienką nitką, czy grubą, bo i jedna, i druga go krępuje. Dopóki nie zerwie jednej czy drugiej, nie będzie mógł wzlecieć swobodny. Wprawdzie cieńszą nić łatwiej jest zerwać, lecz choćby było łatwo, dopóki jej nie zerwie, nie wzleci. Warto więc zrobić coś, żeby rozwinąć skrzydła...
ks. Jan Reczek, To Jezus leczy złamanych na duchu, eSPe, Kraków 2007.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz