Moi przyjaciele słuchali ostatnio audycji, w której wypowiadały się osoby z różnych wspólnot i byli trochę zdegustowani wypowiedzią osoby z jakiejś grupy charyzmatycznej. Z gorliwością neofity ustawiła się ona na pozycji atakującej, oświadczyła, że jej wspólnota jest uznawana za kontrowersyjną... a przecież zupełnie nie o to chodzi! I z pewnością nie o to chodziło Duchowi Świętemu, kiedy w 1967 roku na małych dniach skupienia w miejscowości Duquesne dał doświadczyć grupie studentów, że jest Bogiem żywym, że sakramenty nie są przedstawieniem teatralnym... że On sam jest jak dynamit, o który prosił jeden z uczestników rekolekcji.
Tym uczestnikiem był właśnie David Mangan, piszący swą książkę z perspektywy osoby dojrzałej, która mimo różnych trudności życiowych nie zatraciła radości pierwszego spotkania z Bogiem. Do tej relacji też zachęca. To nie charyzmaty mają być najważniejsze w Odnowie charyzmatycznej. Pamiętam, że jednym z pierwszych przypadków, kiedy na własne oczy i uszy doświadczyłem daru prorokowania, był moment, gdy Pan nas delikatnie napomniał. Podczas modlitwy ktoś wypowiedział proroctwo, składające się tylko z dwóch słów: "Chwalcie Chrystusa". Słysząc to, wszyscy zdaliśmy sobie sprawę, że obraliśmy zły cel. Musieliśmy go zmienić. Jakież to ironiczne, że Pan musiał skorzystać z duchowego daru, aby nas naprowadzić na właściwe podejście do darów duchowych. Bóg w swojej wspaniałej dobroci pokazał nam nasze błędy i pomógł nam zobaczyć, że to On jest prawdziwym skarbem. Ten, kto odnalazł ten skarb, nie może się nim nie dzielić (choć czasem nie będą to słowa, ale "tylko" drobne gesty, jak przytulenie matki, która nie była do takich zachowań przyzwyczajona). Doświadczenie Boga żyjącego nie jest zarezerwowane tylko dla wąskiej grupy "charyzmatyków" ani dla osób, sprawiających wrażenie szczególnie uduchowionych (autor w jednym z rozdziałów rozprawia się zresztą z powiedzeniem "Pan mi powiedział", wskazując, że Bóg może przemawiać do człowieka na różne sposoby i niekoniecznie będzie to głos wewnętrzny) - otwarte na miłość Bożą są szczególnie dzieci, bo niczego nie komplikują. Chrześcijaństwo - wbrew pozorom - ma być bowiem proste. A miłość, której się doświadcza, przynagla do działania. Zastanów się, co Bóg chce ci powiedzieć poprzez każdą sytuację, w której się znajdujesz. Następnie zapytaj Boga, w jaki sposób możesz z Nim skutecznie współpracować. Kiedy już będziesz to wiedzieć, działaj zgodnie z tym planem. Wtedy osiągniesz sukces według Boskich standardów. Jeśli nie jesteś w stanie zrozumieć tego, co Bóg chce ci podpowiedzieć, pamiętaj, że On darzy wszystkich nieskończoną miłością. Zapytaj Go, w jaki sposób możesz najlepiej kochać najbliższych, a potem wciel to w życie.
David Mangan, Bóg cię kocha i nic nie możesz na to poradzić, eSPe, Kraków 2013.
Niektóre grupy czasami odchodzą od tego, co najistotniejsze, więc warto poczytać...
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten tytuł.
OdpowiedzUsuńtytuł zachęca:)
Usuń