piątek, 30 grudnia 2016

W środku


Trudny mam ostatnio czas. Taki, że mówię Bogu - Temu, którego miłości doświadczałam w najgorszych momentach życia, który mnie nieraz zbierał z podłogi i składał w od nowa, o którego cudach ciągle mówię - "Nie ufam Ci, jestem zła na Ciebie". Aż w końcu zaczęłam prosić, żebym nie przestała Mu ufać, żeby mnie rozpalił na nowo. A On słucha tego wszystkiego, moich smętów i marudzenia - i odpowiada.
Dzisiaj napisała do mnie coś życzliwego osoba, od której w życiu bym się tego nie spodziewała. Znamy się już kilkanaście lat, to nie w jej stylu, żeby nagle ni z tego, ni z owego pisać jakieś "dziękuję" i inne zachwyty, w dodatku do kogoś, z kim ma słaby kontakt. Dwie godziny później dowiaduję się, że koleżanka, która podchodziła do egzaminu na prawko chyba kilkanaście razy - właśnie go zdała. Dzień się jeszcze nie skończył...

Nie zaniedbuj się w modlitwie, a kiedy poczujesz trudności i oschłość, dla tego samego trwaj na niej, ponieważ Bóg niekiedy chce zobaczyć to, co jest w twej duszy, a czego się nie widzi w czasie pomyślności i słodyczy.
św. Jan od Krzyża

1 komentarz:

  1. też ostatnio miałam taki bunt. Wykrzyczałam Mu wszystko, nawet męczenników wczesnochrześcijańskich Mu wypomniałam:) A potem wszystko nagle ucichło. Ale coś się zmieniło w naszej relacji. Po burzy jest bardziej rześko, po wylewie szczerości znikają maski i pozy. On o tym widocznie wie, dlatego na to pozwala, czasem może nas do tego prowokuje.

    OdpowiedzUsuń