niedziela, 13 października 2019

Miej Serce


Gdyby żyła teraz, pewnie skorzystałaby z terapii DDA/DDD. Albo przynajmniej rok, dwa spędziłaby we wspólnocie Cenacolo, żeby nauczyć się nowych nawyków. 
Jej mama owdowiała i z gromadką dzieci udała się pod "opiekuńcze" skrzydła rodziny. Przedziwna opieka - wyzwiska od darmozjadów należały do najlżejszych. Małgorzata rzadko chodziła na mszę niedzielną, bo nie miała w czym. Kiedy odkryła swoje powołanie zakonne, mama wpadła w rozpacz, że zostawia ją samą (choć pozostała piątka dzieci mogłaby bez problemu jej pomagać). 
Zalękniona, nie znająca swojej wartości, nie zauważa nawet, że otrzymała dar kontemplacji wlanej. Ze swojego kłopotu zwierza się zaraz na początku bytności w klasztorze matce przełożonej: "Matko, nie umiem się modlić!". "A jak ty się, dziecko, modlisz?". Małgorzata opowiada, a przełożona śmieje się w duchu i mówi: "Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Idź do kaplicy, Pan Jezus ci pokaże, jak się modlić".
Pokazał. Nade wszystko w czasach, gdy traktowano Go jako surowego, oddalonego od człowieka, pokazał jej Swoje Serce.
Uzdrowił, poskładał, wyprostował. Nie złamał jej delikatności, ale wykorzystał jako jej moc. Dziś Małgorzata Maria Alacoque jest świętą.

Chodzę ostatnio z aparatem na różne konferencje. Na jednej z nich przypomnienie o ogromnej samotności współczesnego człowieka, powierzchowności relacji, zależności od "lajków". Wczoraj info, że znajoma cierpi na poważne stany depresyjne. "Ojej! Znałam ją, pracowałyśmy razem - mówi koleżanka. - Wspaniała dziewczyna! Tylko taka trochę... zaniedbana?...". 
Bo jak się czuje samotna i niekochana, to co ma zrobić?

Myślę sobie, jak bardzo potrzebujemy chociaż tej jednej głębokiej relacji. W której nie trzeba zakładać masek. Można się cieszyć i wściekać. Kochać Jego poczucie humoru. A jak Mu zrobisz ciche dni, to w końcu nie wytrzyma i przerwie. Jak dobrze, że imię Boga to "Ja jestem". 



A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem. (...) Ilekroć Mojżesz wchodził przed oblicze Pana na rozmowę z Nim, zdejmował zasłonę aż do wyjścia. Gdy zaś wyszedł, opowiadał Izraelitom to, co mu Pan rozkazał. I wtedy to Izraelici mogli widzieć twarz Mojżesza, że promienieje skóra na jego twarzy.
(Wj 33,11. 34,34-35)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz