Było to dobrych parę lat temu. Pewnego wieczoru mojej koleżance baaaardzo nie chciało się pisać magisterki, więc grzebała po stacjach radiowych, szukając nie wiadomo czego. Nagle coś ją zaintrygowało. Pewna starsza pani snuła opowieść o tym, jak - jako dwunastoletnia dziewczynka - w trakcie wojny wraz z mamą i młodszymi braćmi została wywieziona do Kazachstanu. Tego wieczoru już nie było żadnego pisania magisterki, a w kilka dni później zamawialiśmy z wydawnictwa kilkanaście egzemplarzy Kwiatów na stepie.
Kwiaty to wspomnienia napisane na podstawie pamiętnika, który Basia prowadziła przez sześć lat wygnania (z obawy przed represjami część notatek zniszczyła jeszcze w Rosji). Od książki nie można się oderwać. Czy Basia wraz z mamą i młodszymi braćmi wróci do Polski? Czy Jędruś - najmłodszy braciszek - wyzdrowieje? Czy uda im się wyjechać z sowchozu, by dołączyć do Zbyszka (brata mamy) w Iraku? Jak przeżyją kolejną, mroźną zimę? Czy odnajdą ojca?
Czytelnik zadaje sobie jeszcze jedno pytanie: skąd brali siłę, aby wytrzymać w tak ekstremalnych warunkach? Autorka pisze i o tym: zastanawiam się często nad tym, co pozwoliło nam przetrwać. Myślę, że to, że zostaliśmy wychowani w wierze i patriotyzmie, w miłości do Boga i do Ojczyzny. I choć krzyż utrudzenia był o wiele za ciężki na nasze dziecięce ramiona - przetrwaliśmy.
Przetrwaliśmy, bo miłość była silniejsza od zła i przemocy.
Przetrwaliśmy, bo Twoje Imię, Boże, wypowiadaliśmy z wiarą, miłością i ufnością, oczekując ratunku od Ciebie.
Przetrwaliśmy dzięki pomocy rodziny, przyjaciół, znanych i nieznanych ludzi dobrej woli z różnych stron świata i tych miejscowych, którzy dzielili z nami wspólny los.
To książka dla tych, którzy chcą mieć "nadzieję wbrew nadziei" (por. Rz 4,18).
Barbara Piotrowska-Dubik, Kwiaty na stepie, Soli Deo - Apostolicum, Warszawa-Ząbki 2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz