wtorek, 8 października 2013

Jest tu Ktoś

W piątek miałam ciekawą przygodę. Autobus, który z mojego osiedla jedzie na dworzec PKP zwykle około 20 minut, tym razem gramolił się tam niemal godzinę. W dodatku był zapchany do granic możliwości i nie wszystkim udawało się wsiąść na przystankach. Nie, nie mieszkam w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku, Wrocławiu, Krakowie, Szczecinie, Łodzi... w żadnym dużym mieście. A jednak stało się - spóźniłam się na pociąg i musiałam czekać ponad dwie godziny. Trochę się zdenerwowałam, bo miałam coś do napisania i gdybym wiedziała, to zostałabym w domu. Nie chciało mi się już przebijać przez korki. Siadłam w poczekalni i wyciągnęłam lekturę (na załączonym obrazku). Kiedy skończyłam, poszłam po kawę. Wróciłam, a w poczekalni siedziała osoba... z którą przegadałyśmy dwie godziny - jedną w poczekalni, a drugą w pociągu (wiem, wiem, dla facetów to brzmi traumatycznie... ale jechałam kiedyś w towarzystwie panów, którzy przez pięć godzin gadali o samochodach. Li i jedynie. Też potrafią). Rozmawiałyśmy o rekolekcjach, ewangelizacji, wspólnocie (biedni ci, którzy musieli nas słuchać :)). A potem sobie pomyślałam, jak łatwo zapominam, że przecież jest Ktoś jednak nad naszą rzeczywistością. Nie planowałyśmy tej rozmowy. Pewnie inaczej zagospodarowałybyśmy ten czas. A On wiedział, co robi.
Mistycy karmelitańscy są specjalistami od przypominania o Kimś, kto jest ponad wszystkim, w Kim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 28) i zachęcania, aby nie stracić z oczu tej obecności. Brat Wawrzyniec, w zakonie pełniący funkcję kucharza (posiłki dla braci, robotników i ubogich... czasem ponad 100 osób), a potem szewca mógłby raczej skarżyć się na rozproszenia w modlitwie - i rzeczywiście, pierwsze lata w Karmelu były dla niego czasem głębokiego oczyszczenia i nocy ciemnej. Ale później, im bardziej odkrywał to, jak bardzo Bóg jest bliski i że cokolwiek człowiek robi, może czynić z miłości do Niego, nabywał coraz większej wolności: i wobec wydarzeń zewnętrznych, i wobec słabości innych, a także wobec samego siebie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jest grzesznikiem - ale też pamiętał o wielkości i miłości Boga.
Lektura to zapis krótkich sentencji i rad duchowych brata Wawrzyńca oraz krótkich konferencji jednego z braci, o nim właśnie opowiadających. W sam raz na to, aby w korku czy w dworcowej poczekalni nie stracić pokoju serca.
Bóg ma wiele środków, aby przyciągnąć nas do siebie. Czasami kryje się przed nami, ale tylko wiara, której nie zabraknie nam w potrzebie, powinna być naszym wspomożeniem i fundamentem naszego zaufania, które w całości powinniśmy złożyć w Bogu.

Brat Wawrzyniec od Zmartwychwstania, O praktykowaniu Bożej obecności, Esprit, Kraków 2007.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz