Jest teraz akcja na Facebooku, która mi się nawet podoba - aby w okolicach Wszystkich Świętych zmienić swoje zdjęcie profilowe na ikonę lub zdjęcie świętego patrona. Zaroiło się tedy od Piotrów, Wojciechów, Agnieszek... Moja patronka na swoim zdjęciu ma tak fantastyczny uśmiech, że gdyby nie uszy, to chyba byłby dookoła głowy. Kolega wstawił św. Józefa. Gapię się na ten obraz i myślę: "Dlaczego św. Józef robi konfesjonał?". W końcu doszłam do wniosku, że to jednak co innego. Ale mógłby być i ten konfesjonał, w końcu święci nieraz mieli genialną intuicję, sięgającą poza ich czasy.
Tak to właśnie jest z książką dla dzieci, napisaną przez św. Urszulę Ledóchowską i drukowaną początkowo w odcinkach w latach 1937-39. Co prawda malowniczo opisywane realia dotyczą lat 30. XX wieku, ale pewne sytuacje, o których pisze autorka, zdarzają się dzisiaj - jak napisała we wstępie Irena Bylicka, dziś nazwalibyśmy Olka, bohatera powieści - eurosierotą. Poza tym dorosłemu czytelnikowi nasuwają się pytania (które pewnie św. Urszuli, fascynatce pracy z młodzieżą, spędzały sen z powiek) - w jaki sposób przeprowadzić człowieka od złego ku dobremu? Skąd w ogóle bierze się zło w sercu? Jak doprowadzić do przemiany, jeśli człowiek w swojej przewrotności szuka tylko tego, co dla niego dogodne i nie potrafi być wdzięcznym? Jak duży jest wpływ środowiska na czyjeś postępowanie? Co zrobić, aby zdobyć zaufanie kogoś, kto został bardzo zraniony? Jak wyjść z roli ofiary i wziąć odpowiedzialność za własne życie?
Święta Urszula pokazuje, że ofiarowane dobro powraca, nieraz jeszcze większą falą, mówi też jednak o tajemnicy cierpienia. Dlatego lektura przeznaczona jest raczej dla starszych dzieci. A zakończenie utworu potrafi wzruszyć.
św. Urszula Ledóchowska, Z urwisa bohater, Edycja Św. Pawła, Częstochowa 2009.
Moja patronka, po św. Barbarze oczywiście to Katarzyna Aleksandryjska!
OdpowiedzUsuńNo dla Mamy Pietruszki pasuje tylko inna matka oczywiście ;). Ale ona miała ciut łatwiej, w końcu urodziła córkę bez grzechu więc pewnie miała przy niej ciut mniej nerwów :).
OdpowiedzUsuń