wtorek, 21 czerwca 2016

We wszystkim


Mam charyzmat nierozpoznawania ludzi na ulicy. Inaczej sklerozę do twarzy. Ludzie mnie jakoś rozpoznają - a ja nic. Czasem to już ostrzegam osoby, które przychodzą na nasze spotkania modlitewne, żeby sobie nie myślały, że ludziska z naszej wspólnoty zadzierają nosa. Chociaż pocieszam się, że nie osiągnęłam jeszcze stanu mojego kolegi, który nie rozpoznał własnej narzeczonej :).
Wczoraj odchodzę od bankomatu, gdy widzę, że ktoś się do mnie promiennie uśmiecha. No to ja też - chociaż za chiny ludowe nie mogę sobie przypomnieć, skąd znam osóbkę. Rozeszłyśmy się uśmiechnięte i po jakimś czasie zaskoczyłam: z tą dziewczyną (z innej wspólnoty) starłyśmy się przed rekolekcjami! Prawdopodobnie miała ten sam charyzmat, co ja i pewnie też się po jakimś czasie nieźle uśmiała. 
Po tej wymianie serdeczności nie będzie już można wspominać żadnego starcia. 

Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra.
Rz 8,28

3 komentarze: