Jest Matki Bożej Fatimskiej, zbieram się "na materiał" - jak mawia nasz szef. Czyli zdjęcia w kościele podczas uroczystości. Telefon.
- No niestety, muszę pani wymówić pokój.
Współlokatorki się rozjechały z powodu "korony", właścicielce się nie opłaca.
Nie wiem już, ile razy się przeprowadzałam w ciągu tych lat, odkąd wyjechałam z domu. Na pewno kilkanaście. Nie mam sił. Kiedy tylko coś się zaczynało układać, zaraz człowiek dostawał obuchem w łeb.
Tymczasem jadę tramwajem do pracy. Z tyłu jacyś młodzi kaowcy słuchają ostrej muzyki. Nagle coś przełączają. Nie dowierzam własnym uszom:
"Jestem przy tobie pamiętam, jestem przy tobie, czuwam...".
Myślę sobie, że tym razem wyjątkowo słowa nie skierowane do Mamy.
Wysiadam, wędruję wśród kamienic do kościoła. Na jednej z nich wymalowane wielkimi kulfonami "JESTEM". Nie, to nie żaden dom kultury ani stowarzyszenie, wokół żadnych szyldów. Po prostu przypominajka, na którą nie sposób nie zwrócić uwagi.
Pokoju szukam dalej, założyłam zrzutkę na wkład mieszkaniowy. W tej bezsilności potrzebuję wierzyć, że Bóg się zatroszczy. Nawet jeśli przypomina o tym w śmieszny sposób.
A jeśli dom będę miał, to będzie bukowy koniecznie...(WGB)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz