czwartek, 14 marca 2013

Skąd się biorą święci

Tyle się ostatnio dzieje... w pracy... w Kościele (habemus Papam!)... A ja tę książkę przeczytałam tydzień temu i wciąż się nie mogę zebrać, żeby ją opisać. Zawsze chciałam ją przeczytać i nie zawiodłam się. Święci pociągają.
Milena Kindziuk przedstawia znaną historię życia i śmierci bł. ks. Jerzego, pokazując jednocześnie szerszy kontekst - jego rodzinę. Oczywiście, nie zawsze dzieje się tak, że z takich rodzin wyrastają święci... niektórzy z nich pochodzą też z rodzin rozbitych czy patologicznych... ale prawdą jest, że w takiej rodzinie łatwiej jest wychować człowieka mężnego, ofiarnego, świadomego swojej tożsamości.
Co takiego szczególnego było w rodzinie Popiełuszków? Przede wszystkim miłość. Autorka zwraca uwagę, że pan Władysław kochał dzieci miłością ślepą, bezwarunkową, pani Marianna zaś bardziej dojrzałą, wymagającą - ale czyż nie to jest najważniejsze, że oboje potrafili darzyć innych miłością? Mama ks. Jerzego była osobą bardziej dominującą niż mąż, ale nie prowadziło to do poniżania człowieka, za którego wyszła jako zakochana, młoda dziewczyna. Mimo silnego charakteru potrafiła dawać wolność tym, których kochała.
Druga rzecz to wiara - głęboka, przenikająca codzienność, a jednocześnie niezwykle prosta. Jak w wierszyku, którego uczyli swoje dzieci: "Kochaj ludzi, kochaj Boga - to do nieba prosta droga. Kochaj sercem i czynami - będziesz w niebie z aniołami".
Wreszcie trzecia rzecz to przeżywanie cierpienia - którego w tej rodzinie nie brakowało. "Bez krzyża do nieba chciałaś się dostać?" - pyta pani Marianna. "Ja mam spokój w duszy, bo wszystko przyjmuję z ręki Boga: czy cierpienie, czy ból, czy biedę. Jak nie akceptujesz życia, jakie masz, to nie znajdziesz spokoju".
To kolejna książka, którą czyta się jednym tchem, ale polecam zwolnienie tempa... jest się czym nasycić.

Milena Kindziuk, Matka świętego. Poruszające świadectwo Marianny Popiełuszko, Znak, Kraków 2012.

1 komentarz:

  1. jestem właśnie w trakcie czytania, bo dopiero ją odzyskałam. Mocna postać ta p. Marianna.

    OdpowiedzUsuń