czwartek, 15 października 2015

Podwójna ochrona cz. II


To jeszcze jedna z historii o mojej babci (będzie zresztą pasować do lektury, którą muszę wkrótce opisać... a nawet dwóch... najgorsze to odkładanie :))

Babcia, która słynęła z powiedzonka o podwójnej ochronie, mieszkała w domku na wsi. Pewnego razu, gdzieś w środku tygodnia, zachciało jej się wyjść na mszę. Do kościoła miała jakieś dwa kilometry, w dodatku coś się w domu zepsuło przed wyjściem, ale machnęła już ręką i poszła, zostawiając klucze w stałym miejscu i kartkę "Poszłam na lofry". W tym czasie mój wujek postanowił do niej zajrzeć, a że były to czasy, gdy nikt nie miał komórek, a telefony stacjonarne też były rzadkością, więc nie dzwonił, czy jest, tylko po prostu przyjechał. Otworzył dom, trochę się pokręcił, naprawił, co trzeba było...  a wtedy babcia wróciła.

Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo <Boga> i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.
Mt 6,33-34

3 komentarze: