wtorek, 3 maja 2016

Panna wierna


Zdj. ze strony polskiekrajobrazy.pl

Kiedy z koleżanką z podstawówki śmigałyśmy po naszych wioskach na rowerach, starałyśmy się skrzętnie omijać zgromadzonych  na modlitwie przy kapliczkach. Cóż, młody był człek...
Wczoraj trafiłam na majowe (u nas, w mieście) - stara melodia, pieśni śpiewane dawno temu w mojej rodzinnej parafii. Poczułam się, jakby Mama chciała, żebym wreszcie przestała latać w tę i z powrotem i usiadła Jej na kolanach. "Panno roztropna..." - Mamuś, potrzebuję roztropności!... "Panno czcigodna..." - ech, że też mnie ciągle kochasz przy moich wyskokach... "Panno wierna..."
Mój tata opowiadał, jak to kiedyś zbierali się na majowe u niego na wsi: przy krzyżu przy ich domu, na drugim końcu wsi i jeszcze przy figurze pośrodku wioski. Rodziny były wielodzietne: u nich szóstka rodzeństwa, gdzieś tam czwórka, piątka. Jak wszyscy zaczęli śpiewać, to niosło się naprawdę daleko.
To były czasy komuny, lata 60. - pewnie ktoś miał nieprzyjemności w pracy czy w szkole. A oni i tak śpiewali. Jak Paweł i Sylas w więzieniu. Chociaż może nawet nie myśleli, że to tak wygląda.

Błogosławiona jesteś, córko, przez Boga Najwyższego,
spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi,
i niech będzie błogosławiony Pan Bóg,
Stwórca nieba i ziemi
(...)
Twoja ufność nie zatrze się aż na wieki
w sercach ludzkich wspominających moc Boga.
Niech to sprawi tobie Bóg, abyś była wywyższona na wieki
i ubogacona w dobra,
bo nie szczędziłaś swego życia,
gdy naród nasz był upokorzony,
ale przeciwstawiłaś się naszej zagładzie,
postępując prawą drogą przed Bogiem naszym.

(Jdt 13,18.19-20)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz