środa, 7 grudnia 2016

Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości


Pisałam kiedyś, że robię korektę tekstu kolegi o pewnym starym kościółku. Tekst napisany, broszurka wydana i cieszę się, że mam dla siebie egzemplarz, bo jest tam dużo starych zdjęć. Pan Bóg wie, co lubię - przemawia do mnie przez takie starocie.
W książce (i na wystawie związanej z kościołem) jest rycina, która przedstawia świątynię podczas powodzi u schyłku XIX w. Wszędzie woda, woda, woda... wystają jakieś kikuty drzew, a wśród nich kościół - częściowo zalany, ale stoi. Pięćdziesiąt lat temu niemal doszczętnie spłonął, ale został odbudowany. A Pan działa - przechodzę tamtędy ostatnio i słyszę w sercu to, o czym wam już kiedyś pisałam: "Piękna jesteś, przyjaciółko moja...".
W związku z tą ryciną przypomniała mi się historia, jak kilka lat temu pojechaliśmy z naszymi materiałami ewangelizacyjnymi na Czuwanie Odnowy w Duchu Świętym do Częstochowy. Mimo że był to maj, cały dzień lało. Potwornie. Zeszło tylko trochę rzeczy, książki i czasopismo suszyłam potem w biurze, namiot kolega zabrał i rozłożył do wysuszenia w ogródku u swoich teściów. Buty musiałam wywalić. Byłam wściekła, rozczarowana, nie rozumiałam, dlaczego tak się stało, a teksty kolegi, że być może byliśmy tam dla jednej osoby, wcale do mnie nie trafiały. To znaczy rozumowo wiedziałam, że on ma rację, ale w sercu czułam bunt. Następnego dnia kolega z innej wspólnoty podesłał mi nagrania z Częstochowy (deszcz tak walił w namiot, że nic nie słyszeliśmy). Zmusiłam się do odsłuchania. I nagle słyszę, jak padają tam słowa z Księgi IzajaszaGdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą, i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie (Iz 43,2a). I wtedy wreszcie mi puściło. Nie mogłam przestać się śmiać. To tak, jakby Pan Bóg chciał powiedzieć: "No przecież się nie roztopisz. To wszystko jest w MOICH rękach". A jeśli w Jego, to czemu się frustruję?

Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki.
Pnp 8,7

1 komentarz: