wtorek, 20 września 2016

Piękna jesteś...


To nie będzie o nadmorskiej :)

Robię właśnie korektę tekstu kolegi o pewnym starym kościółku na obrzeżach naszego miasta. Nigdy wcześniej tam nie byłam - to znaczy owszem, widziałyśmy go kiedyś z koleżanką na wycieczce rowerowej, ale był zamknięty. A jednak cieszę się, że mogłam go zobaczyć dopiero dziś, kiedy poznałam jego historię. Wyobraźcie sobie mały, średniowieczny kościół, ukryty wśród drzew. Wchodzicie, a tam w 90% pomalowane ściany, nowe witraże i ławki, niski sufit, spalona figura z boku prezbiterium, wystrój współczesny. Okazuje się jednak, że 50 lat temu miał miejsce pożar kościoła. Mury wytrzymały, ale piękne, zabytkowe wnętrze spłonęło doszczętnie - dlatego tak wygląda.
Kolega pisze ze swadą, a ja, poprawiając mu przecinki, także się zaraziłam. Będąc tam dzisiaj, wcale się nie dziwiłam, że można się w tym kościółku zakochać. I pomyślałam sobie, jak musi kochać nas Bóg, skoro On nie patrzy na pozory, zna naszą historię i pod - wydawałoby się, mało atrakcyjną - powierzchownością potrafi odkryć prawdziwe piękno.

O jak piękna jesteś, przyjaciółko moja,
jakże piękna!
(...)
Oczarowałaś me serce, siostro ma, oblubienico,
oczarowałaś me serce
jednym spojrzeniem twych oczu,
jednym paciorkiem twych naszyjników...
(Pnp 4,1a.9)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz