sobota, 20 października 2012

A jeśli dom będę miał...



 Na początku chciałam się pochwalić, że widziałam Panią Łyżeczkę na własne oczy :). Pojawiła się w naszym mieście w trakcie Tygodnia Bliskości na kameralnym, ale bardzo ciekawym spotkaniu. Jedna z jego uczestniczek zwróciła uwagę, że teraz nastała moda na pisanie o macierzyństwie czy o rodzinie "bez lukru": a więc dzieci (ups... bachory) są okropne, mąż antypatyczny, matka i żona przepracowana i gotowa popaść w depresję. Na tym tle zatem zapiski z blogów Pani Łyżeczki i Sosenki wybijają się niezwykle pozytywnie.
Pozornie są to dwie różne opowieści (wydawca zresztą zastosował ciekawy zabieg - książka rozpoczyna się z dwóch stron) - Pani Łyżeczka opowiada o rodzinie, o domowej codzienności, Sosenka - o szalonych wyprawach rowerowych po Dolnym Śląsku i nie tylko; każda z nich ma też zupełnie inny styl pisania. Jednak tak naprawdę wiele je łączy. To chociażby miłość do gór (a że każda z autorek ma dar plastycznego opisywania rzeczywistości, dla czytelników, którzy też je kochają, to prawdziwa uczta). To także refleksja nad historią, przemijaniem i tym, ile czerpiemy od minionych pokoleń. Ich zapiski to również opowieść o miłości - ale takiej codziennej, zwyczajnej, zasłuchanej ("Żona artysty dużo musi. Musi na przykład odróżniać lutnika od lotnika, wiolę od wiolonczeli i klon-jawor od platana. To nic, że sama jest informatykiem. Żeby zrozumieć swojego męża, żeby patrzeć na świat jego oczami, musi dysponować podstawową wiedzą, niezbędną do życia z artystą, oraz umiejętnością odczuwania jego pasji, wejścia w jego zapał. Żona inżyniera też dużo musi. Musi odróżniać koncentrator od kondensatora, kondensator od kompresora i kompresor od komutatora. To nic, że sama jest filologiem"; "Ja siedziałam wtedy cichutko, wstrzymując oddech. Już nie było ważne, co ona mówi. Ale to, że chce mówić. A ja chciałam słuchać. I teraz znam historię, od której łzy w oczach...") - pełnej zrozumienia dla współmałżonka, dziecka, gościa, przyjaciela, nieznanej starszej pani (przejmujący cykl Sosenki o nieco przewrotnym tytule "Stare Baby").
Przede wszystkim jednak z obu blogerek bije radość życia, umiejętność cieszenia się z codziennych drobiazgów - zapachu jabłek, bieganiny dzieci, świateł miasta, wygłupiania się z przyjaciółmi, zachwytu nad pięknem przyrody. Nie brakuje im refleksji na temat cierpienia czy trudu - ale bez narzekania, wymyślania sztucznych problemów. "Nie dostaję nic z tego, czego akurat chcę. A dostaję wszystko, czego potrzebuję".
Po lekturze książki chciałoby się zasiąść razem z Panią Łyżeczką i Sosenką przy filiżance dobrej kawusi. Może kiedyś...

Gdy dom jest światem. Blog Pani Łyżeczki. Gdy świat jest domem. Blog Sosenki. Wyd. Umedia, Wrocław 2009.

Uwaga: Pani Łyżeczka i Sosenka przeniosły swoje blogi. Teraz są dostępne tutaj: http://panilyzeczka.manifo.com/ i tutaj: http://sosenka.manifo.com/ .

1 komentarz:

  1. Spotkanie w realu kogoś kogo się zna tylko z blogosfery zawsze jest niesamowitym przeżyciem :)

    OdpowiedzUsuń