środa, 10 października 2012

Bądź w kontakcie

O modlitwie można pisać i pisać bez końca - to oczywiste. Tym razem o. Kucharski   do swojej opowieści zaprasza przyjaciół - świętych karmelitańskich. Dzieli się więc wraz z nimi swoim największym skarbem - "błogosławieństwem trwania w Bożej obecności". Jedno z najciekawszych świadectw to słowa brata Wawrzyńca od Zmartwychwstania, klasztornego kucharza, który pisał: "nie ma potrzeby dokonywać wielkich dzieł: obracam mały omlet na patelni z miłości do Boga. Kiedy nie mogę już nic uczynić, wystarczy mi, że podniosę źdźbło trawy z miłości ku Bogu. Ludzie szukają różnych dróg, na których mogliby się nauczyć kochać Boga.  (...) Podejmują ogromny wysiłek, aby pozostawać w Jego obecności przy pomocy różnych środków. A czyż nie jest prostym i skuteczniejszym sposobem wykonać wszystko z miłości do Boga, wykorzystując zadania, jakie stawia przed kimś jego stan, i tak okazać Mu tę miłość oraz trwać wewnętrznie w Jego obecności przez jedność Jego i naszego serca?".
Ojciec Kucharski przytacza wypowiedzi osób, które dzięki nawiązaniu bliskiej relacji z Bogiem były w stanie poradzić sobie w zmaganiach z cierpieniem, samotnością, chorobą. Nie znaczy to jednak, że modlitwa jest dobrem przeznaczonym tylko dla osób, które przeżywają trudności. Co więcej, ona sama może być zmaganiem. Karmelita zaznacza, że jeśli chcemy dobrze się modlić, warto starać się o wewnętrzne wyciszenie (a więc zostawić zamartwianie się o przyszłość czy też przeżywanie tego, co minęło), czystość serca (trudną umiejętność kochania nie "tylko tych, którzy nas miłują"), wolność od przywiązania (do rzeczy, osób... ale i do samego siebie). Dlaczego wreszcie modlitwa jest taka ważna? Ponieważ "ten swoisty brak, którego doświadczamy w naszych ludzkich miłościach  może wypełnić tylko dotknięcie miłującą dłonią Boskiego Oblubieńca, najwierniejszego naszego Przyjaciela, któremu zależy na zaspokojeniu wszystkich naszych najgłębszych oczekiwań".

o. Bartłomiej Kucharski OCD, Przyjacielska rozmowa. O modlitwie raz jeszcze, Esprit, Kraków 2006.

Za egzemplarz recenzyjny dziękuję wydawnictwu Esprit.

3 komentarze:

  1. o. Bartłomiej, to cudowny i ciepły kapłan!!!
    Uratował mnie kiedyś Saramentem Pokuty !
    Wielki szacunek i pochylenie głowy dla ojca!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooo, Karmelowa Mamo, znasz ojca osobiście! Bardzo dobrze się czyta jego książkę, musi mieć w sobie dużo mądrości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak!!! Jest cudownym i ciepłym kapłanem.
    Moj mąż bardzo lubi się u niego spowiadać!!!
    Zdecydowanie jesteśmy ojcem Bartłomiejem zachwyceni.
    Pokorą i taką prostotą... Cichy i uśmiechnięty!

    OdpowiedzUsuń