czwartek, 21 lutego 2013

Na drogę

Okazuje się, że książka chyba już nie do zdobycia... do takiego wniosku przynajmniej doszłam, szukając zdjęcia okładki w internecie. W końcu zrobiłam fotkę komórką. W każdym razie jeśli jutro nie zdążę na drogę krzyżową, to na pewno z tej pozycji skorzystam. Nie lubię rozważań w stylu "musimy", "powinniśmy", pełnych nadętych pouczeń, z których nic nie wynika. Święci to co innego. Oni sami stoczyli walkę o świętość, o wierność Bogu, a przede wszystkim o większą miłość. Jako prawdziwi świadkowie dzielą się więc tym, czego doświadczyli, a nie tylko pobożnymi życzeniami. W końcu - jak pisze św. Teresa z Avila - nie o to nam chodzić powinno, byśmy dużo rozmyślały, jeno o to, byśmy dużo miłowały, a zatem i to głównie czynić, i do tego przykładać się powinnyśmy, co skuteczniej pobudza nas do miłości. Ale może jeszcze nie wiemy, co to jest miłość, czemu zresztą nie bardzo bym się dziwiła. Otóż wiedzmy, że nie ta dusza więcej miłuje, która większych doznaje smaków i słodkości, ale ta, która mocniejsze ma postanowienie i usilniejsze pragnienie we wszystkim podobać się Bogu. Nieporadnej ludzkiej miłości wychodzi naprzeciw Ktoś potężniejszy: jeśli wszystkie biedy naszego życia złożymy ufnie w Sercu Jezusa, wtedy nie obciążają nas one nad miarę i nasza dusza pozostaje swobodna na przyjęcie życia Bożego (św. Edyta Stein). Skoro tak - pisze św. Jan od Krzyża - zdaj się we wszystkim na Boga, do Niego bowiem należysz i On cię nie zapomni. Nie myśl, że Bóg cię samą pozostawia, bo tym sprawiłabyś Mu przykrość.

Umiłował mnie. Droga krzyżowa ze świętymi Karmelu, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2000.

1 komentarz: