Pisałam wam kiedyś, że nie lubię powieści, ale od tej akurat nie mogłam się oderwać. Kolega zareklamował, że to książka o cristiadzie... no, prawie (udało się wam obejrzeć film Cristiada? Polecam). Akcja rzeczywiście dzieje się w Meksyku podczas prześladowań religijnych. Bohaterem jest jeden z nielicznych księży, którzy ocaleli. Błąkający się od wioski do wioski, zaniedbujący praktyki religijne, nie uważa się za kandydata na ołtarze. Tym bardziej, że doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich grzechów - i nie są to pyłki, drobne niedoskonałości, jak u świętych. To alkoholizm, nieczystość, pycha, chciwość. Rozumie też, jak łatwo jest upaść - a wszystko zaczyna się właśnie od drobnych zaniedbań. Jednak mimo to ludzie widzą w nim ciągle tego, który został namaszczony, kapłana - a tym samym chronią go, narażają się na cierpienie, a nawet i śmierć. Kiedy płacze ze zmęczenia - dochodzą do wniosku, że to płacz nad ich grzechami. Kiedy przyznaje się do własnych grzechów - usprawiedliwiają go. Kiedy wreszcie ginie rozstrzelany - uznają za męczennika.
To (zupełnie niecukierkowa) książka o powołaniu, ale i o wypaleniu w posłudze. To także powieść stawiająca pytanie o czystość intencji.
Graham Greene, Moc i chwała, Pax, Warszawa 1978.
Wygląda na bardzo szczerą i ukazującą również tę mniej atrakcyjną stronę bycia księdzem. Mam na myśli słabości,wyczerpanie, wypalenie... Ciekawie się zapowiada.
OdpowiedzUsuń