niedziela, 5 maja 2013

U siebie

Na majówkę wyjechałam do grodu nad Motławą. Niestety, ktoś tam zepsuł klimatyzację i naprawił dopiero w dniu mojego wyjazdu :). Tak więc nad morzem piękne słońce, a mnie już tam nie ma i nie wiem, kiedy znów zawitam. Pewnego dnia poszłam coś zjeść do jakiegoś lokalu na starówce (nie, to nie był McDonalds). Nie wiem, co zrobiono tym dziewczynom i nie wiem, ile godzin już pracowały, że nawet nie miały siły uśmiechać się do klientów. Obsługa jak w komedii Barei... tylko że dla tych potwornie zapracowanych kobiet to nie był film. Dlatego tak ogromnym kontrastem była dla mnie wieczorna msza święta. Na tej samej starówce - azyl dla zabieganych (z boku kościoła strzałka do kaplicy adoracji). Miejsce uwielbienia w sercu miasta. Tutaj się nikt nie spieszy, wszystko ma swój czas. Tu jesteś u siebie. Im starszy kościół, tym bardziej czuję, że jestem u siebie. Kiedyś z koleżanką w jednym z warszawskich kościołów rozpoznawałyśmy namalowanych świętych: "Barbara... Antoni... Albert... Staś... yyy... to Anielka czy Karolinka?" - jak stare ciotki nad rodzinnymi fotografiami!
W domu najlepiej to opowieść dwojga małżonków - pochodzących z Kościołów ewangelickich - o odkrywaniu swojego miejsca w Kościele katolickim. Każde z nich ma swoją drogę. Scott - fascynat dyskusji teologicznych, miłośnik Pisma Świętego - dochodzi do pewnych prawd na drodze rozumowej. Droga jego żony jest bardziej dramatyczna, połączona z wewnętrzną walką. Co jednak istotne, Kimberly jest kobietą o czystym sercu, nie udaje niczego przed Bogiem, chce pełnić Jego wolę. Oboje dają Mu się poprowadzić - drogą może niełatwą, ale, jak sami piszą, ostatecznie prowadzącą do wewnętrznego pokoju - Jak dobrze jest znaleźć dom w Kościele katolickim! Jak wielką łaską jest zastanawiać się nad swoim życiem i dzielić się drogą, którą Pan prowadzi nas do siebie i do swego Kościoła.

Scott i Kimberly Hahn, W domu najlepiej. Nasza droga do Kościoła katolickiego, Promic, Warszawa 2009.

1 komentarz:

  1. Na każdym wyjeździe szukam starych kościołów, mają niepowtarzalny klimat. Mój Syn brał ślub w takim kościółku, bo to parafia jego Żony. Atmosfera była cudowna. W takich kościołach rozmowa z Bogiem jest tak naturalna jak oddech...

    OdpowiedzUsuń