czwartek, 6 października 2016

Biskup mówi: "Dziękuję!"

Zaczęło się od tego, że kolega, znany z pożerania książek, znowu coś wrzucił na FB. Początkowo mnie to nie ruszyło (jak i wcześniejsze informacje znajomego księdza, że w Toruniu mamy kolejnego Sługę Bożego), ale w końcu stwierdziłam, że tak nie można - trzeba poznać nowego kandydata na ołtarze. Kolega wrzucił tom II - hm, a co jest w tomie I? Poszperałam i okazało się, że to korespondencja z rodzoną siostrą Małej Tereski! Stwierdziłam, że muszę to przeczytać, a przynajmniej ten II tom, skoro ma go znajomy. A że Pan Bóg jest specjalistą od spełniania marzeń, więc wypadki potoczyły się błyskawicznie - na drugi dzień spotkaliśmy się przypadkiem nieprzypadkowym i kolega sam zaproponował, że książkę może pożyczyć. Pierwszego tomu nie miał, ale drugi też był cenną lekturą o nowym świętym (tzn. przyszłym świętym).
Biskup Adolf Piotr Szelążek posługiwał w diecezji łuckiej w latach 1926-1946. Jego listy do diecezjan pochodzą z lat 1926-1938. Co w nich szczególnie uderza? Dostrzeganie dobra. Oczywiście, autor widzi zagrożenia ze strony ideologii lewicowej i bardzo konkretnie potrafi wypunktować jej błędy, daje też  duchowe rady, w jaki sposób wierni mają się opierać wynikającym z niej pokusom. Jest zakochany w Piśmie Świętym, a modlitwa jest dlań bronią w duchowej walce, zmieniającą serca nieprzyjaciół - przede wszystkim jednak jego serce. Człowiek zjednoczony z Bogiem widzi więcej i tak właśnie jest w życiu biskupa Szelążka. Kapłani w diecezji łuckiej? Wykonują kawał dobrej roboty na ogromnym terenie w niezwykle trudnych czasach (Wołyń w przededniu wybuchu II wojny światowej) - notabene w czasach jego rządów w diecezji ilość powołań gwałtownie wzrosła. Świeccy? Oni także są bardzo potrzebni w Kościele (a rzecz się dzieje przed Soborem Watykańskim II), w końcu żyjąc w zjednoczeniu z Bogiem, czyli żyjąc życiem nadnaturalnym, dążyć trzeba do rozwoju tego życia w duszach innych ludzi. Wspólnoty, bractwa? To prawdziwy dar. Jak zaszczepić włoską Akcję Katolicką na tak odmiennym terenie? Da się. Młodzież? Nie pozwoli nic złego na nią powiedzieć, zachęcając ją jednak do kształtowania charakteru i do świętości, która jest możliwa do osiągnięcia: wszak całkiem niedawno odszedł do Pana ich rówieśnik, Pier Giorgio Frassati (dziś błogosławiony), o którym biskup opowiada ze swadą. A z jeszcze większym zacięciem opowiada o swojej ulubionej Małej Teresie.
Redaktorzy dołączają do tomu jeszcze jeden, nieopublikowany list, przygotowywany przez biskupa na przełomie lat 1938/39 z okazji zbliżającego się (co prawda w dość odległym czasie) dwudziestopięciolecia jego ingresu w diecezji i pięćdziesięciolecia kapłaństwa. Oczywiście w liście dominowało jedno słowo: "dziękuję". Tymczasem jego intensywna posługa na Kresach dobiegała końca. Mimo prześladowań, zarówno podczas okupacji radzieckiej, jak i niemieckiej pozostał on w Łucku. Kiedy pod koniec 1944 roku zaczęły się masowe deportacje Polaków z Ukrainy, on także otrzymał od władz radzieckich nakaz wyjazdu. Odmówił, twierdząc, że tylko papież może go odwołać. W konsekwencji w nocy z 3 na 4 stycznia 1945 roku został aresztowany, więziony najpierw w Łucku, potem w Kijowie i skazany na karę śmierci. Ruszyły intensywne starania o jego uwolnienie (zarówno dyplomatyczne, jak i modlitewne) i po półtora roku odniosły skutek, choć nie w pełni pozytywny: bp Szelążek został zwolniony z więzienia, ale musiał opuścić swoją diecezję. Deportowany do Polski, ostatecznie osiadł w Zamku Bierzgłowskim pod Toruniem, tam też umarł 9 lutego 1950 r., a został pochowany w prezbiterium toruńskiego kościoła p.w. św. Jakuba Apostoła.

Pan Bóg ma plany swoje - przeolbrzymie, na daleką metę zakreślone, do których nasze osoby są przewidziane dla wykonania pewnej cząsteczki. Mądrzej jest wyrzec się swych własnych planów, a szukać poznania woli Bożej.

bp Adolf Piotr Szelążek, Ukochani diecezjanie... Listy pasterskie, Pisma t. 2, Promic, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz