Jest dziesiąta.
- O dwunastej przyjdzie wdowa konsekrowana i zrobisz z nią wywiad, bo ja jadę na pogrzeb.
Cały szef!
Wdowa bardziej przylatuje niż przychodzi - mimo swoich siedemdziesięciu paru lat. Wszystko się w niej śmieje - oczy, usta, siwy koczek.
Nie miała łatwego życia. Młodo owdowiała, przeżyła śmierć syna, córka poszła do zakonu. Nie chciała zostać zgorzkniałą sąsiadką z parteru, taką ciotką, co to siedzi na kanapie i ma za złe. Zawsze była blisko Boga, pytała, co dalej. Ktoś jej powiedział o konsekracji wdów. Poczytała trochę więcej i odkryła, że to coś dla niej.
- Konsekracja?! Ach! - kiedy opowiada o uroczystości, promienieje jeszcze bardziej - Znowu poczułam, że żyję!
Opowiada o tym, co robią szalone babcie, jak łączą czas na modlitwę z czasem dla rodziny i różnymi zaangażowaniami.
- I co, zdarza się, że ktoś po prostu podchodzi do pani i prosi o modlitwę?
- Tak, często! Przecież nie odmówię!
Próbowała namówić koleżankę do swojego stanu, ale ta zaczęła jej unikać, więc machnęła ręką. Nic na siłę. Najważniejsze, że ciągle może kochać.
J 4,14
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz