czwartek, 29 listopada 2012

Bez masek

Lubię wracać do książek o. Kozłowskiego. Po ich przeczytaniu człowiek ma ochotę wypróbować to, o czym ojciec pisze. Ignacjański rachunek sumienia - "najważniejszy kwadrans", jak mawiał o nim św. Ignacy z Loyoli - jest dla ojca okazją do słuchania głosu Ducha Świętego w codzienności. Ale co to właściwie oznacza? Kiedy uznajemy, że jesteśmy samowystarczalni, nasze oczy powoli zamykają się na miłość Boga, na objawienie się Jego dobroci w drugim człowieku, tracimy wrażliwość na delikatne poruszenia Ducha Świętego. Także nasze uczucia i zmysły zamykają się na odczuwalne poruszenia w naszej duszy, prowadzące w kierunku większej miłości (...). Podjęcie refleksji dotyczącej przeżytego dnia jedynie pod kątem pytania "Co uczyniłem złego?" oznaczałoby utknięcie w negatywnej wersji rachunku sumienia, a to mogłoby zahamować rozwój osobowy i duchowy danego człowieka. Skoro nie jesteśmy na złej drodze, tylko na dobrej, zapytajmy: "Co mogliśmy uczynić dobrego, a nie uczyniliśmy?". Te 15 minut wieczornej modlitwy ma być czasem stawania w prawdzie o swoich motywacjach, pragnieniach, lękach, uwrażliwiania serca na to, co dobre, rozpoznawania pocieszenia lub strapienia i ich przyczyn - a wszystko przed Bogiem, któremu można zaufać.
Oczywiście rachunek sumienia zwykle praktykuje się jakiś czas po rekolekcjach ignacjańskich, a potem zapał mija. Różne są tego przyczyny - autor książki i to uwzględnia, wyjaśniając, jak radzić sobie ze zniechęceniem i zwracając szczególną uwagę na postawę wdzięczności. Zamieszcza też świadectwa osób, które mimo trudności praktykują tę modlitwę i widzą jej dobre owoce.

o. Józef Kozłowski SJ, Rachunek sumienia, Wyd. Ośrodek Odnowy w Duchu Świętym w Łodzi, Łódź 2003.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz