Moleslaw pisała kiedyś na blogu o wspomnieniach pani Półtawskiej z Ravensbruck. "Samo życie" natomiast to zbiór jej felietonów, będących refleksją z pracy w poradni rodzinnej, psychologicznej, spotkań z młodzieżą, z rodzinami, z lekarzami.
Z książki miejscami bije smutek, zwłaszcza w jednej z jej części, poświęconej problemowi aborcji, w tym dyskusji nad możliwością zabijania dziecka, u którego podejrzewa się chorobę (pierwsze wydanie książki - w 1995 roku... a po siedemnastu latach, całkiem niedawno polski sejm przegłosował, że owszem, można... Dla człowieka wierzącego w ogóle nie ma dyskusji, każdy ma prawo do życia, a że budynki mamy niedostosowane, o rehabilitację czy o pracę trudno - to już nie jest winą chorego dziecka). Jako lekarz psychiatra Półtawska przytacza też wiele tragicznych opowieści matek, które - powodowane zwykle lękiem, zmanipulowane, zakrzyczane - zdecydowały się na taki krok, a jego konsekwencje fatalnie odbiły się na psychice ich bądź też innych dzieci w rodzinie.
Jednak przede wszystkim autorka zwraca uwagę na cud życia - cud rozwoju człowieka, piękno czystości, małżeństwa, rodzicielstwa, pokazuje też piękno każdej roli w rodzinie: matki, ojca, brata, siostry, dziadków. Zachęca do wzięcia odpowiedzialności za własne życie. Niejednokrotnie też przypomina o mocy modlitwy i Ducha Świętego - Jedynego, który potrafi scalić to, co rozbite.
Wanda Półtawska, Samo życie, Edycja św. Pawła, Częstochowa 2004.
jestem wierną fanką Półtawskiej. Mam jej wspomnienia z obozu, chcesz to Ci podeslę :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, Basiu :) Tylko nie mam własnego egzemplarza.
UsuńZapraszam do mnie, niespodzianka czeka;)
OdpowiedzUsuń