sobota, 6 lipca 2013

Silniejszy od nienawiści

Tę książkę też kilka lat temu dostałam od sióstr karmelitanek... i przeczytałam ją jednym tchem podczas powrotnej podróży autobusem. Lektura wciąga tym bardziej, że z każdym jej rozdziałem pojawia się więcej nadziei. Początkowo wydaje się, że w życiu Tima gorzej już być nie może - jako dziecko okrutnie bity, potem przerzucany od zakładu do zakładu, doświadczający przemocy w poprawczaku (z którego zresztą ucieka), żyjąc na ulicach Paryża wchodzi w świat przestępczy. Aby przeżyć, musi stać się twardy. Ta skorupa zostaje powoli rozbijana - Bóg posyła ludzi, którzy okazują mu zaufanie (sędzina), a przede wszystkim bezinteresowną miłość (o. Thomas Philippe i niepełnosprawni z Arki). Dziewiątego sierpnia wieczorem Fréderic zbliża się do mnie przed kolacją na fotelu na kółkach. W jego oczach dostrzegam radosne iskierki. Podjeżdża i wsuwa w moją stronę, tak jak tylko potrafi, swoimi ściągniętymi, skrzyżowanymi ramionami kartkę papieru. To list składający się z pięciu linijek. Oto, co tak gwałtownie wystukiwał. Pięć linijek męczącego wystukiwania, dwa dni jazdy tam i z powrotem na fotelu, dwa dni maksymalnego skupienia.
Pięć linijek po to, by złożyć mi życzenia urodzinowe. Pięć linijek miłości. Pierwszy prezent urodzinowy, jaki dostałem w życiu. (...)
Chowam się w sobie na widok tego podarunku. Fréderic zaskoczył mnie. Jego gest ominął moją gardę. Zachowuję się jak rak, bronię się przed nieprzewidzianym wtargnięciem miłości. Jestem wściekły, bo coś dostałem, a sam nic nie dałem. Tego nie lubię (...).
Wielu ludzi sądzi, że należałoby wyeliminować Frédericów. Dziękuję Bogu, że jemu udało się uniknąć ograniczającego prawa wymyślonego przez ludzi cieszących się dobrym zdrowiem. Jednak Fréderic, chociaż ma tylko szesnaście lat i "spieprzone życie", jak uważają niektórzy, zrozumiał to, co najważniejsze: bezinteresowną miłość, wysiłek i hojność. Dla mnie jest to przykład życia. Ten podarunek rzuca mnie na kolana. Patrzę na ten list, na te pięć linijek miłości. Oczy zachodzą mgłą, drapie mnie w gardle, złość ustępuje miejsca łzom. Płaczę jak dziecko. Moje życie właśnie się zmieniło.
Uzdrowienie jest powolnym procesem, autor przyznaje, że nieraz nie było i nie jest łatwo. Jednak dzięki doświadczeniu przebaczenia i miłości Boga Ojca był w stanie przebaczyć tym, którzy go zranili, a także samemu sobie. Założył szczęśliwą rodzinę. Dziś z żoną i czwórką dzieci mieszka w Lourdes.
Boję się tylko tego, że nie będę dość mocno kochał. (...) Dziś biję się o to, by być dobrym ojcem, dobrym mężem i dobrym synem... Boga Ojca.

Tim Guénard, Silniejszy od nienawiści, Znak, Kraków 2003

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz