środa, 20 stycznia 2016

Plany, plany


Miałam takie różne zwariowane plany na wakacje: chciałam pojechać i na Przystanek Jezus (nigdy nie byłam, ale tak mnie koleżanka z nadmorskiej namawia, że ciągnie mnie coraz bardziej... najwyżej będę tam kanapki robić :)), i na nadmorską, i na ignacjańskie (powtórzyć sobie IV tydzień, tym razem w Porszewicach, więc naprawdę w milczeniu), i na rekolekcje dla animatorów z ks. Bashoborą. Ale planować to ja sobie mogę. Wczoraj okazało się, że trzy z tych punktów są w tym samym czasie. Hm...

Mówi się teraz o tym, jak ważne jest, aby dziecko spędziło czas z rodzicem sam na sam - gdzieś w górach, na rowerze czy na zakupach. Tylko tata (albo mama) i córka (albo syn). U mnie wygląda to tak, jakby Ojciec wziął mnie do kawiarni na ciastko. Mogę wybrać tylko JEDNO. A za witryną są tak bajeczne wypieki, że naprawdę trudno się na coś zdecydować! 

Ich niemowlęta będą noszone na rękach
i na kolanach będą pieszczone.
Jak kogo pociesza własna matka,
tak Ja was pocieszać będę.
(Iz 66, 12c-13)
 

1 komentarz:

  1. Każdy ma wiele pragnień, niestety, życie to nieustanne wybory!

    OdpowiedzUsuń