środa, 20 stycznia 2016

Połów


Kolega od stronki ewangelizacyjnej (pisałam parę postów niżej) robił wywiad we wspólnotach, jakie mają plany, bo chciał wywiesić na FB zestawienie tego, co się będzie działo w mieście przez najbliższe pół roku. Uśmiechnęłam się, bo plany, plany... o pewnych rzeczach wiemy, coś mamy ustalonego, ale Pan Bóg nieraz ma dla nas niespodzianki (chociażby wczoraj - zadzwonił pewien zakonnik i spytał, czy nie chcielibyśmy posługiwać na rekolekcjach dla młodzieży). 

Teraz muszę cofnąć się w czasie: w grudniu jako wspólnota organizowaliśmy rekolekcje o uzdrowieniu. Podczas jednej z rekolekcyjnych adoracji padły takie słowa: "Dlaczego mówisz, że twoje życie jest bezpłodne? Nie mów tak! Pokażę ci, jak bardzo jest płodne!". Wiedziałam o co najmniej kilku osobach na sali, dla których ta obietnica była bardzo ważna, ale i mnie osobiście to poruszyło. Są we wspólnotach kobiety, które zbliżają się do czterdziestki i mimo pragnień nie założyły rodziny. Angażują się tu i tam, szaleją z dziećmi, dają swój czas, bo mają go więcej, ale... samotność boli i czasem taka dziewczyna ma wrażenie, że jej życie nie ma sensu, jest niespełnione - chociaż to absurd.

Wracam do pytania: "Jakie macie plany, co będziecie robić?". Siadłam i zaczęłam pisać, co mi się przypomniało... a potem jeszcze... i jeszcze... Dużo tego było, a każde wydarzenie to nie tylko wytężona praca, ale i modlitwa, bez której apostolskie działanie tak naprawdę nie ma sensu. Kiedy święty Dominik szedł na ewangelizację, siostry dominikanki za klauzurą trwały na modlitwie. Były matkami, chociaż w inny sposób. I tak to kolega - nie będąc na grudniowych rekolekcjach - zrobił mi rachunek sumienia: "Dlaczego mówisz, że twoje życie jest bezpłodne?"...

Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.
(Łk 5,7)

1 komentarz: