niedziela, 20 marca 2016

Przyjaciel

W ostatnim czasie szperam w poszukiwaniu cudów za wstawiennictwem świętych - ale wiecie, jak jest:
Wiele Ty uczyniłeś
swych cudów, Panie, Boże mój,
a w zamiarach Twoich wobec nas
nikt Ci nie dorówna.
I gdybym chciał je wyrazić i opowiedzieć,
będzie ich więcej niżby można zliczyć
(Ps 40,6).
Cuda za wstawiennictwem św. Urszuli Ledóchowskiej - tej "siostry o serdecznym spojrzeniu" - to zarówno uzdrowienia ze skomplikowanych chorób, z którymi medycyna nie dawała sobie rady, to uratowanie życia chłopca porażonego prądem, to osłona podczas okupacji - jak i małe drobiazgi Bożej opatrzności. Małżonkowie, dorabiający do skromnego budżetu zebranymi grzybami - znaleźli je; ubogie dzieci ze świetlicy mogły w wigilię Bożego Narodzenia obdarować inne rodziny chlebem, ciastem, a nawet... choinką; studenci zdali egzaminy; pożar, który wybuchł w mieszkaniu dwóch staruszek, został szybko ugaszony (więcej, nie pozostało po nim nawet śladu); kościół, który zaczęto budować jeszcze w czasach komuny, został szybko postawiony i, o dziwo, uniknął pożaru (co nie ominęło, niestety, ani świątyni po drugiej stronie miasta, ani w sąsiedniej miejscowości); rozbite małżeństwa wróciły do siebie. Spojrzenie "starszej pani na fotografii" poruszyło też serce pewnego gestapowca.
Matka Urszula wyjaśniłaby to pewnie bardzo prosto: święty to przyjaciel, pocieszyciel, to brat kochający. Odczuwa nasze biedy, troski, modli się za nas, pragnie dobra naszego i szczęścia.

Cuda św. Urszuli Ledóchowskiej, praca zbiorowa, Promic, Warszawa 2015

2 komentarze:

  1. Ona ma coś takiego w oczach, że od razu się robię spokojna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jestem właśnie po nowennie za jej wstawiennictwem - bardzo mi się podoba, bo tam są odniesienia do Serca Pana Jezusa - i też jestem spokojna :)

      Usuń