czwartek, 26 listopada 2015

Bo one są

Cóż to za chłopiec piękny i młody... Nie, nie, to nie żaden bohater z powieści fantasy ani jakiś smętny Edzio (wyrażenie zapożyczone od Ani z bloga Lektury wiejskiej nauczycielki, opisujące pewnego wampira - prawda, że cudne?). Wpadlibyście na to, że to... św. Franciszek Ksawery? Postać nietuzinkowa - owszem, Boży narwaniec, który, jeśli tylko dowiedział się, że na jakimś dalekim lądzie nie znają Chrystusa, musiał się tam znaleźć (coś jak miłośnicy wspinaczek wysokogórskich: "Czemu wy właściwie wchodzicie na te góry?" "Bo one są"). Ale niestety - to tylko powieść. Jest tu na przykład epizod, w którym marynarze wraz z Ksawerym odmawiają Litanię loretańską, wzywając "Matkę dobrej rady" - tymczasem to wezwanie dopisano do litanii dopiero w 1903 roku. To dobra lektura, żeby zaciekawić życiorysem świętego, autor korzysta też z jego listów i wspomnień współbraci. Ale nie wiem, czy momentami wyobraźnia za bardzo go nie poniosła...

Louis de Wohl, Rozniecić ogień, Wyd. Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu, Sandomierz 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz