czwartek, 1 września 2016

"Kocham cię, żebrak!"


Dzisiaj rozwaliły mi się sandały. Ni stąd, ni zowąd. Zdjęcie nie przedstawia do końca ich opłakanego stanu, ale ostatni odcinek przeszłam boso. Trening z plaży robi swoje :) Przypomniała mi się zresztą nasza nadmorska przyśpiewka "Kocham cię, żebrak!" i mimo wszystko wracałam w dobrym humorze. W końcu ewangelizacja nadmorska, zwana "żebrakiem", uczy dystansu, przynajmniej trochę. 
Jak było? Trudniej niż zeszłym roku. Zmoczyło nas, chorowaliśmy. Ale doświadczaliśmy też cudów Bożej opatrzności. I tego, że ludzie bardzo potrzebują Chrystusa. 
50 wariatów na plaży, bez pieniędzy, zapewnionych noclegów, w dwóch koszulkach na zmianę. Z czego oni tak się cieszą? Dwie przeziębione, rano budzą się jeszcze bardziej chore, ale... czują podskórną radość, że aż chce im się tańczyć. Niektórzy na nasz widok pukali się w głowę. Ale byli też tacy, jak dwie ewangeliczki, które koniecznie chciały przyjąć medalik Matki Bożej. Albo jak jedna pani, która po otrzymaniu medalika tak się ucieszyła, że zwołała całą wycieczkę, z którą przyjechała odpoczywać nad morzem, i zachęcała ludzi do przyjścia na mszę świętą i wieczorną modlitwę uwielbienia. Albo tak wyrozumiali, jak Pan, który przez dwa dni udostępniał nam ubikację w swoim domu. Albo tak kochani, jak dwie kobiety, które przejechały... 90 km, żeby przywieźć nam wodę, owoce i coś do zjedzenia własnej roboty (jakiś czas wcześniej kolega, stojąc na plaży, modlił się: "Panie Boże, daj nam dużo wody... ale takiej w butelkach, do picia :)" ). Nie szliśmy sami. Tak naprawdę nie szło nas 50. Może 200, może 300, może jeszcze więcej? To także każdy z was, kto westchnął w naszej intencji. Dlatego dziękuję :)




4 komentarze:

  1. Boszszsz... Nie lubię być na siłę"ewangelizowana" na ulicach, chociaż żyję wiarą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, jak żyjesz wiarą, to chyba sama ewangelizujesz gdzie się da :) Kto doświadczył radości ze spotkania z Chrystusem, ten nie może się Nim nie dzielić! :)

      Usuń
  2. No ekhm, są różne sposoby ewangelizowania. TEN nie dla mnie i nie dla wszystkich. Tak mi się tylko skojarzyło z ostatnimi wydarzeniami. Poza tym powodzenia tak w ogóle 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. @Marta Łysek - zgadza się, nie da się nie dzielić :)
    @Anonimowa, nikogo nie przymuszamy :). Tylko sobie idziemy, za chwilę już nas nie ma :) (a tak w ogóle nie lubię tego "boszszsz...").

    OdpowiedzUsuń