Oto jedna z opowieści ks. Orzecha: "Tuż po wojnie mój drugi z kolei brat zachorował na dyfteryt (...). Sąsiadka przybiegła z wieścią, że w Krotoszynie, położonym 17 kilometrów od Kobylina, podobno jest jakiś lekarz. Moja matka, nie namyślając się wiele, wzięła sine, duszące się dziecko na ręce i przebiegła z nim te 17 km. Na szczęście w Krotoszynie istotnie był lekarz. Wystarczył mu jeden rzut oka na dziecko, by podjąć błyskawiczną decyzję: porwał mojego brata i natychmiast, nie zanosząc nawet do sali operacyjnej, podciął mu gardło. I uratował mu życie. Mój brat żyje do dzisiaj i ile razy staje przed lustrem i goli się, patrząc na bliznę, zawsze przypomina sobie tamten maratoński bieg matki. Ona nigdy mu tych 17 kilometrów nie wypomniała. Myślę, że była w tym ofiarnym biegu o życie umierającego dziecka niesłychanie podobna do Boga. Bo prawdziwa miłość umie się poświęcić i nigdy tego nie wypomina".
ks. Stanisław Orzechowski, Najkrócej o... wychowaniu religijnym dzieci, Fides, Kraków 2012; tenże, Najkrócej o... miłości w małżeństwie, Fides, Kraków 2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz